Liga Siatkówki Kobiet znów zapewniła emocje. To zapamiętamy z jej ostatniego sezonu
Absurd nasz powszedni
Już tradycyjnie Liga Siatkówki Kobiet dostarczała rozrywki nie tylko ze względu na niższy lub wyższy poziom sportowy. W trakcie tego sezonu mogliśmy się na przykład przekonać, że można pozbyć się ze składu drużyny członka sztabu szkoleniowego lub kilku siatkarek i nie pisnąć o tym nawet słowa na klubowym portalu lub w mediach społecznościowych. Przeżyliśmy także gorący okres, w którym kluby niemal codziennie sprowadzały do swoich drużyn nowe zawodniczki albo ściągały je od ligowych konkurentów, dorównując tym samym transferowemu szaleństwu w trakcie sezonu Energa Basket Ligi.
Dzięki sprawie Magdaleny Stysiak okazało się, że polskie reguły zawierania umów z młodymi siatkarkami potrzebują natychmiastowej rewizji i uszczelnienia luk, a klub z Piły nieustannie udowadniał, że życie z długami sięgającymi poprzednich sezonów jest możliwe, wystarczy tylko rozpocząć postępowanie układowe (licząc na to, że będzie trwało jak najdłużej) i wysłać kilka niezbędnych oświadczeń do komisji licencyjnej PZPS. Poza tym sporo dyskutowano także o Annie Grejman, a konkretnie o tym, czy opuszczanie klubu w połowie sezonu w imię przeprowadzki za narzeczonym Bartoszem Kurkiem do Warszawy, jest w porządku wobec koleżanek z Chemika Police.