40 lat Małysza. Przypominamy sukcesy "Orła z Wisły"
Złote medale w Lahti, Predazzo i Sapporo
Osobnym rozdziałem w karierze Małysza są jego występy na mistrzostwach świata. Złote medale wywalczył w Lahti (2001, skocznia normalna), Val di Fiemme (2003, skocznia duża i normalna) i Sapporo (2007, skocznia normalna), a do tego dołożył srebro w Lahti i brąz w Oslo (2011). - Każdy kolejny złoty medal był trudniejszy do zdobycia - przyznał w niedawnej rozmowie z WP SportoweFakty Małysz.
W 2001 roku przed mistrzostwami w Lahti Polak miał problemy z kombinezonem, który był zamówiony w niemieckiej firmie. Pierwszy konkurs zakończył srebrnym medalem. Na dużej skoczni chciał się zrewanżować Martinowi Schmittowi.
Po pierwszej serii Małysz był drugi, sześć punktów za Niemcem. W drugiej serii, przy przenikliwym mrozie (dochodzącym do minus 24 stopni Celsjusza) Schmitt skoczył zaledwie 90 metrów. Z kolei skoczek z Wisły uzyskał 98 m i wywalczył pierwsze złoto.
Dwa lata później w Predazzo byliśmy świadkami demonstracji siły w wykonaniu Polaka, który zdobył dwa złote medale i pobił dwa rekordy skoczni.
Zwycięstwo w konkursie na dużym obiekcie uskrzydliło "Orła z Wisły". Nasz mistrz poczuł, że jest naprawdę mocny. - Nie wiem czemu, ale po tej wygranej byłem pewien, że na normalnym obiekcie nikt nie odbierze mi złota. Takie uczucie towarzyszyło mi w całej karierze dwa, może trzy razy. Nie jestem w stanie tego wytłumaczyć, ale wiedziałem, że skoro wygrałem na dużej, której specjalnie nie lubiłem, to na średniej nikt nie ma szans. Skakałem tam jak nakręcony - mówił.
Ostatnie złoto wywalczył w 2007 roku w Sapporo. Najwyższa forma przyszła w idealnym momencie. Tuż przed mistrzostwami Małysz wygrał trzy konkursy Pucharu Świata - jeden w Oberstdorfie i dwa w Titisee-Neustadt.
Na dużej skoczni był jednak dopiero piąty, między innymi za sprawą polskiego sędziego Marka Siderka. Małysz "odkuł się" na średniej skoczni, był najlepszy w obu seriach.
"Nikt mu tego nie zabierze. Po prostu sam sobie to wyrwał. Przeciwko naturze, przeciwko rywalom" - krzyczał dziennikarz Telewizji Polskiej Włodzimierz Szaranowicz. "Drugie mistrzostwo świata z rekordem skoczni, tak tylko wygrywają najwięksi w historii i on do tej historii wskoczył tak łatwo, tak pięknie i tak wzruszająco dla wszystkich. Złoto, złoto i jeszcze raz złoto".
-
Rafał Trzaska Zgłoś komentarzWszystkiego najlepszego Adam!
-
Danonek Zgłoś komentarzah to były czasy, mój wielki idol z dzieciństwa :)