Boks. Alvarez - Kowaliow. Pojedynek budzi wielkie emocje. Eksperci nie są jednomyślni
Konrad Kryk (dziennikarz ToJestBoks.pl)
"O jeden most za daleko" - tytuł książki Corneliusa Ryana jak ulał pasuje do sobotniego starcia Saula Alvareza z Siergiejem Kowaliowem. Pytanie kto odegra rolę bitej alianckiej armii? Schodzący ze sceny, chcący dopisać do swojego rekordu ostatnie wielkie zwycięstwo "Krusher", czy pędzący po skalpy do swojej legendy, notujący pasmo sukcesów Canelo?
Dla Kowaliowa półciężka to naturalna waga - lata adaptacji w tej kategorii pozwalają czuć mu się znacznie swobodniej, niż Canelo i prezentować tam pełnię swoich umiejętności: jab, akcje oparte na ciosach prostych i dynamika to największe atuty Rosjanina. Alvarez, który w ostatnich latach kapitalnie rozwinął się defensywnie i który jak mało kto w dzisiejszym boksie myśli w ringu, może zostać ograniczony skokiem na limit 175 funtów. Śliskość, płynność ruchów, perfekcyjny timing niekoniecznie muszą zadziałać w sytuacji, gdy 29-latek będzie na sobie nosił dodatkowe kilogramy.
Zawodnik z Guadalajary z powodu bardzo dużej dysproporcji warunków fizycznych na korzyść Kowaliowa nie ma możliwości zakładania pułapek i wyczekiwania. Musi aktywnie zrywać dystans i realizować schemat zaprezentowany przez Andre Warda, a później do pewnego momentu skutecznie, choć bez finalnego sukcesu, zastosowany przez Anthony'ego Yarde'a: doły, doły, doły. Nie oznacza to jednak, że Canelo nie będzie w stanie kontrować. W półdystansie u Kowaliowa pojawiło się sporo miejsca do wielopłaszczyznowej pracy - mocne ciosy na korpus w drugim tempie, włączane w akcje góra-dół mogą zadecydować o wyniku walki. Starcie z Yardem pokazało wolniejszego, mniej ostrego, miejscami zdekoncentrowanego, starzejącego się "Krushera". Forteca nie jest już tak dobrze broniona, a przez jej największego strażnika, czyli jab, da się przebić. A przyciskany Kowaliow, to Kowaliow w kłopotach. Yarde doładowując solidne umiejętności pięściarskie fizyczną przemocą był w stanie zmuszać Rosjanina do odwrotu. Kowaliow najlepiej odnajduje się w roli drapieżnika, jednak gdy rywal skutecznie na niego poluje, to staje się bardzo ograniczony, daje znać o sobie brak znajomości typowo defensywnych ustawień. Znany z płynności in-out "Krusher" cofa się w liniach bez większego pomysłu i szuka weny. Broni go wtedy doświadczenie, jednak naruszone doły i ciężki oddech tym mocniej ograniczają sposobność do pracy przednią ręką, problemem staje się nawet jej podniesienie.
Największym niebezpieczeństwem dla Alvareza jest zawodząca go kondycja. Większa masa mięśniowa wymaga większej wydolności tlenowej, a tej brakowało nawet w znakomitym dla Meksykanina pojedynku z Danielem Jacobsem dwie kategorie wagowe niżej. Kryzys kondycyjny to dla Canelo zagrożenie pierwszym w karierze nokautem, Kowaliow na pressingu jest wciąż ringowym zwierzęciem i w takim boksie odnajduje się najlepiej. Kanonada precyzyjnych, dynamicznych ciosów prostych, na które Alvarez nie będzie odpowiadał może skłonić sędziego do przerwania pojedynku.
Sportowo to klasyczne 50/50, ale układ biznesowy zmienia te proporcje - Kowaliowowi będzie bardzo ciężko wygrać na punkty, a znokautowanie Meksykanina o stalowej szczęce byłoby wyczynem, choć w tak wysokim limicie odporność Alvareza nie była testowana. Wrażliwość korpusu Kowaliowa faworyzowałaby Canelo do wygranej przed czasem, jednak myślę, że siła 29-latka prezentowana w niższych kategoriach mimo, że mocno osłabi "Krushera", to będzie zbyt mała, by skończyć go przed czasem. Kowaliow jest zaś już zbyt ograniczony, by złamać zawodnika z czołówki P4P.
Ze wszystkich scenariuszy najbardziej prawdopodobny wydaje mi się ten, w którym po wyrównanej walce obfitującej w wymiany, mocą "A side" wygrywa Canelo.
Typ: jednogłośne zwycięstwo Saula Alvareza.
Na kolejnej stronie opinia Mateusza Hencla
-
Szarold Zgłoś komentarzAlvarez
-
1965kris Zgłoś komentarzStawiam na Canelo, w 7, max 8 rundzie.