Ten mecz zapisał się złotymi zgłoskami w historii PLK
Waczyński trafiał jak na zawołanie
Sopocianie od stanu 50:68 rzucili 25 punktów, tracąc zaledwie sześć "oczek". Wielki wkład w ten powrót do gry miał Adam Waczyński. Reprezentant Polski do przerwy rzucił zaledwie dwa punkty. Odpalił w drugiej połowie, w której łącznie zdobył 16 "oczek". Nie do zatrzymania był w czwartej kwarcie. Trafił w niej trzy bardzo ważne trójki, które pozwoliły sopocian cały czas utrzymywać się w grze.
Szczególnie imponująca była akcja za siedem punktów, w której najpierw Vasiliauskas trafił dwa wolne, a zaraz po tym piłkę pod słupskim koszem przechwycił Michał Michalak. Zdobył dwa punkty, będąc do tego faulowanym. Nie trafił z linii rzutów wolnych, ale piłkę zebrał Simas Buterlevicius, który oddał ją w ręce Waczyńskiego - a on celnie przymierzył z dystansu!
Każdy z zawodników przebywających na boisku wiedział, że stworzyła się szansa na zwycięstwo i chciał ją wykorzystać. Przechwyt, zbiórka w ataku, celny z faulem Michała Michalaka, rzut Waczyńskiego za trzy, obrona na całym boisku. To napędzało zespół - wspomina Adam Wójcik, który z trybun oglądał spotkanie Trefla z Energą Czarnymi.
-
bamberyla Zgłoś komentarzprawdziwym dream teamem... To se ne vrati :(
-
ECSfan Zgłoś komentarzTo były najbardziej bolesne play-offy. Ale i tak miło powspominać tamtych zawodników. Sopot ma to samo, bo to ostatni ich sezon za czasów świetności.