NBA: Pacific Division - Lakers z LeBronem Jamesem kontra Golden State Warriors

Dawid Siemieniecki
Dawid Siemieniecki

Sacramento Kings

Kontuzja Bogdana Bogdanovicia nie jest dobrą informacją dla fanów Kings. Gracz, który już w poprzednim sezonie powoli wyrastał na obwodowego lidera drużyny, pod koniec września zmuszony był przejść zabieg artroskopii, który wykluczy go z gry na początku sezonu. Kibice z zaciekawieniem będą za to spoglądali w stronę Marvina Bagleya, wybranego z drugim numerem w drafcie 2018. Poza tym trudno szukać pozytywów, które pozwoliłyby sympatykom ekipy z Sacramento z nadzieją spoglądać w przyszłość. Nie zmienia tego też powrót po rocznej przerwie widocznego na zdjęciu Bena McLemore'a. Kings wiązali z nim wielkie nadzieje, wybierając go w 2013 roku z 7. numerem. Od tamtego czasu jego talent jednak kompletnie nie eksplodował. I pomyśleć, że w tym samym drafcie z 10-tką wybrany został CJ McCollum, a z 15-tką Giannis Antetokounmpo...

Typ WP SportoweFakty: poza play-off

Czy Golden State Warriors wejdą do fazy play-off z 1. miejsca na Zachodzie?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Polub Koszykówkę na Facebooku
inf. własna
Zgłoś błąd
Komentarze (1)
  • Katon el Gordo Zgłoś komentarz
    Właściciel Clippers Steve Ballmer nie zorientował się jeszcze, że DOC RIVERS dobrym trenerem BYŁ ! Ale już NIE JEST. To co się sprawdzało w Bostonie (z mistrzowskim tytułem włącznie)
    Czytaj całość
    w Los Angeles nie daje efektu. Ten 56-letni trener szósty rok prowadził zespół i w tym czasie dysponując naprawdę mocnym składem tylko 2-krotnie przeprowadził Clippersów przez pierwszą rundę play-off. Doc Rivers, który przecież oprócz bycia trenerem odpowiada również za politykę transferową klubu wytransferował swojego syna do Wizards, chcąc oszczędzić mu wegetacji w tym towarzystwie. Kto zastąpi takich ludzi jak: Chris Paul, Blake Griffin, DeAndre Jordan, którzy w ostatnich latach stanowili o sile tego zespołu. Kończy się era panowania Clippersów w Los Angeles i pora na kolejną erę Lakersów z LeBronem Jamesem. A przed drużyną Doca Riversa kilka trudnych lat wegetacji i "tankowania".