Polski świat sportu we łzach. Oni odeszli od nas w ciągu minionego roku

DG
fot. Archiwum prywatne

Erwina Ryś-Ferens (zm. 20.04.22)

To jedna z najwybitniejszych polskich łyżwiarek. Zmarła po długiej chorobie. Miała 67 lat.

W czasie kariery sportowej Ryś-Ferens dostarczała kibicom wielu wzruszeń i emocji. Była jedną z najlepszych polskich łyżwiarek szybkich. W swoim dorobku miała aż osiemdziesiąt trzy tytuły mistrzyni Polski, a także ustanowiła pięćdziesiąt rekordów kraju. To historyczny wyczyn.

Ryś-Ferens czterokrotnie reprezentowała Polskę w igrzyskach olimpijskich, startując na olimpijskich arenach w 1976 roku w Innsbrucku, w 1980 w Lake Placid, w 1984 w Sarajewie i w 1988 w Calgary. W swoim dorobku miała również trzy brązowe medale mistrzostw świata - w 1978 roku w Lake Placid i w 1985 roku w Heerenveen w wieloboju sprinterskim oraz w 1988 roku w Skien w wieloboju.

W ostatnich latach Ryś-Ferens walczyła ze straszną chorobą: rakiem kości. Na jej leczenie organizowane były zbiórki.

Rak kości sprawił, że najlepsza polska panczenistka lat 70. i 80. straciła czucie w nogach. Nie mogła chodzić, wymagała całodobowej opieki. Wcześniej chorowała na nowotwór piersi.

- Widzę swoje życie jako wahadło. Przez długie lata ciężko pracowałam, dawałam z siebie bardzo dużo, za dużo. To wahadło przesunęło się na złą stronę życia. Może teraz wreszcie zmieni kierunek i zacznie zmierzać ku dobrej? Niestety na razie nic nie zapowiada takiego scenariusza. Nie mogę nawet wstać z łóżka, iść do toalety, jestem zależna od opiekunek. To boli - mówiła Ryś-Ferens w wywiadzie, którego w 2020 roku udzieliła portalowi WP SportoweFakty.

Polub Piłkę Nożną na Facebooku
WP SportoweFakty
Zgłoś błąd
Komentarze (2)