Europejskie puchary Tadeusza Pawłowskiego - od piłkarza po trenera

 Redakcja
Redakcja

W I rundzie kwalifikacji do Ligi Europy wrocławianie trafili na słoweńską drużynę NK Celje. Wynik losowania przyjęto z umiarkowanym optymizmem. Z jednej strony Śląska nie czekał daleki wyjazd, lecz z drugiej, Słoweńcy to nie chłopiec do bicia, tylko jak na tę rundę eliminacyjną solidna i poukładana drużyna.

- Wkraczamy na europejskie salony. Zobaczymy, jak nam to się uda. To bardzo ciekawy dla nas mecz i okres. Chcielibyśmy jak najlepiej zaprezentować polski futbol. Zdajemy sobie sprawę, że od pierwszego spotkania bardzo dużo zależy i chwielibyśmy dobrze w tym meczu wypaść, pokazać dobrą piłkę i uzyskać korzystny wynik, który w prospektywnie dwóch meczów da nam awans - mówił trener przed pierwszym meczem.

"Teddy", który jako piłkarz grał w europejskich pucharach, a teraz zasiada na ławce trenerskiej, nie ukrywał, że cała ta otoczka wywołuje u niego dodatkowe emocje. - To wszystko rośnie. Myślę, że jeżeli przejdziemy do następnej rundy, to z każdą kolejną będzie coraz lepiej i nazwa rywala będzie też i dla publiczności, i dla nas jakimś magnesem. Każdego przeciwnika trzeba respektować - mówi szkoleniowiec.

- Jak ja sam grałem, na początku był Cypr, Malta, a kończyło się na Liverpoolu. Te nazwy są fajne. Bardzo bym się cieszył, żebyśmy dotarli do takiego etapu, abyśmy się mogli zmierzyć z takim rywalem - dodawał wiedząc już, że po ewentualnym wyeliminowaniu NK Celje kolejnym rywalem Śląska będzie IFK Goeteborg. Wspomnienia z przeszłości musiały pojawić się w głowie szkoleniowca.

Wrocławski stadion złapał oddech

Czy Śląsk Wrocław awansuje do fazy grupowej Ligi Europy?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Polub Piłkę Nożną na Facebooku
inf. własna
Zgłoś błąd
Komentarze (0)