To nie jest liga dla starych ludzi? Trudny los weteranów, którzy wrócili do Lotto Ekstraklasy tuż przed emeryturą
"Gianni" też biegał po polskich boiskach długo po osiągnięciu "wieku chrystusowego". W 2006 roku, jako 34-latek, wrócił do kraju po dziesięciu sezonach występów w Niemczech (MSV Duisburg, Schalke 04 Gelsenkirchen) i Anglii (Southampton FC, Derby County) i trzeba mu oddać, że był wyróżniającym się na tle ligowców defensorem, a gol zdobyty przez niego w meczu z Polonią Bytom uderzeniem zza połowy przeszedł do historii ekstraklasy.
W sezonie 2006/2007 grał w Łódzkim Klubie Sportowym tak dobrze, że sięgnął po niego zbrojący się za pieniądze Allianza Górnik Zabrze. Niestety, projekt przy Roosevelta 81 okazał się kompletnym niewypałem i zakończył się spadkiem zabrzan z ekstraklasy w sezonie 2008/2009. Gdy Górnik żegnał z ligą, Hajty w Zabrzu nie było już od pół roku - w przerwie zimowej sezonu 2008/2009 wrócił do ŁKS-u, którego barw bronił jeszcze przez trzy rundy. Choć łódzki klub był biedny jak mysz kościelna, zespół złożony z Hajty i jemu podobnych weteranów, zajął w ekstraklasie 8. miejsce. Łodzianie został jednak zdegradowani do I ligi za niespełnienie wymogów licencyjnych.
62-krotny reprezentant Polski nie zostawił jednak ŁKS-u i grał w nim w I lidze, ale po sezonie 2009/2010 38-letni Hajto zakończył trwającą bez mała dwadzieścia lat karierę piłkarską.