To nie jest liga dla starych ludzi? Trudny los weteranów, którzy wrócili do Lotto Ekstraklasy tuż przed emeryturą
"Głowa" jest doskonałym przykładem na to, że życie - nawet to piłkarskie - zaczyna się po "trzydziestce". Przez lata był niespełnionym talentem, a szczyt formy osiągnął dopiero w wieku 33 lat. Odkąd w 2012 roku wrócił do Wisły Kraków z dwuletniego pobytu w Trabzonsporze, jest czołowym obrońcą Lotto Ekstraklasy. Lata lecą, a dobrze zakonserwowany 38-latek jest dla większości napastników zaporą nie do przejścia.
Trapiony dawniej przez kontuzje 29-krotny reprezentant Polski teraz wydaje się nieśmiertelny. Głowacki co sezon odnawiał kontrakt, mając za motywację pobicie ustanowionego w 1970 roku przez Władysława Kawulę rekordu pod względem liczby występów w barwach krakowskiego klubu i w lutym bieżącego roku dopiął swego, a przed środowymi derbami Krakowa licznik "Głowy" wskazuje już 458 spotkań rozegranych w koszulce z Białą Gwiazdą na piersi.
Głowacki jest też przy okazji najstarszym w historii strzelcem krakowskiego klubu (38 lat i 40 dni) i w ogóle najstarszym zawodnikiem, jaki kiedykolwiek zagrał w barwach 13-krotnych mistrzów Polski (38 lat i 265 dni)