Orlen Liga na finiszu, czyli plusy dodatnie... i ujemne
Holenderska jakość...
Obrodziło nam w tym sezonie w zagraniczne zawodniczki, na których grę przyjemnie patrzeć. Maret Balkestein-Grothues jest zdecydowanie wartością dodaną w PGE Atomie Trefl Sopot nie tylko za sprawą jakości, jaką wnosi w poczynania Atomówek na parkiecie, ale także wyjątkowego połączenia dojrzałości z młodzieńczą energią i zarażającym optymizmem. Sporo statuetek MVP za swój zmysł taktyczny zebrała rozgrywająca dąbrowskiego MKS-u Micha Danielle Hancock, poza tym na środku siatki zdecydowanie wyróżniają się Maja Savić (Polski Cukier Muszynianka) i Kiesha Leggs (PTPS Piła). A to tylko mała część godnych uwagi stranieri.
... i argentyńska nijakość
Trudno wyróżnić jakieś spektakularne klapy transferowe klubów Orlen Ligi w przypadku zaciągu z zagranicy, ale wydaje się, że w Bielsku-Białej można było lepiej trafić z wyborem rozgrywającej. Yael Castiglione trafiała do naszej Antyszóstki kolejki aż pięciokrotnie, a krytykowana za braki techniczne Julia Milovits - cztery razy. Już wcześniej wspomnieliśmy o zbierającej cięgi od kibiców Hildebrand, natomiast i w tym sezonie nie uniknęliśmy przedwczesnego zakończenia przygody z Polską przez niektóre zawodniczki. Nikolina Jelić miała być pewną opcją Developresu SkyRes Rzeszów w przyjęciu, ale problemy zdrowotne nie pozwoliły jej na zaprezentowanie choć części potencjału, a Rebecca Perry opuściła Tauron MKS Dąbrowa Górnicza już w pierwszej połowie sezonu, tłumacząc się problemami rodzinnymi.