Pech Stocha, rekord świata, happy end dla Freunda, czyli Puchar Świata w pigułce

Mateusz Makuch
Mateusz Makuch

Regres Polaków na początek
Absencja Kamila Stocha najwyraźniej nie wpłynęła pomyślnie na postawę naszych pozostałych reprezentantów. Co prawda kwalifikowali się oni do konkursów, ale w nich nie błyszczeli. Właściwie mogliśmy liczyć tylko na Piotra Żyłę, który regularnie meldował się w finałowej serii, choć i on nie zachwycał, będąc klasyfikowanym najwyżej w drugiej dziesiątce. Największy spadek formy w porównaniu z poprzednim rokiem odnotowali Maciej Kot i Jan Ziobro. Czasem pozostawało bezradnie rozłożyć ręce.

Lekkim optymizmem powiało w pierwszym konkursie w Lillehammer, kiedy to 3 Polaków znalazło się na punktowanych pozycjach. Co ciekawe, w tej grupie zabrakło… Piotra Żyły. Niestety w następnych dwóch zawodach Pucharu Świata ponownie zdobycze Biało-Czerwonych nie powalały na kolana. Lepiej było w Niżnym Tagile, lecz należy pamiętać, że do tego odległego zakątka Rosji nie wybrało się kilku czołowych zawodników ze stawki. Zdecydowali się oni na spokojne przygotowania do konkursów w Engelbergu i Turnieju Czterech Skoczni w Europie.

Na szczęście podopieczni Łukasza Kruczka wraz z biegiem sezonu powoli zaczęli się rozkręcać. Jak to się skończyło? O tym za chwilę…

Polub Sporty Zimowe na Facebooku
inf. własna
Zgłoś błąd
Komentarze (2)
  • kurs Zgłoś komentarz
    Ten sezon minął mi równie szybko jak przeglądanie tego artykułu... Nie ukrywam że mnie jako niedzielnego kibica najbardziej ciekawiły występy Polaków, a tym aspekcie była niestety
    Czytaj całość
    bryndza, a momentami nawet rozpacz. Początek bez Polaków. Tylko jeden Żyła coś próbował, ale bez wielkich efektów. Powrót Kamila trudny jednak z czasem bardzo udany, niestety i to nie przełożyło się na resztę kadry i w zawodach był tylko jeden polski aktor. Na MŚ ten zdecydowanie największy plus sezonu i najbardziej zapamiętany konkurs, czyli oczywiście brąz kadry. W tym momencie warto docenić krok w przód Klimka i za środkową część sezonu Olka, a regres Kota, Ziobry czy Kubackiego lepiej zostawić chyba bez komentarza. Końcówka cyklu tradycyjnie u Kruczka najlepsza, ale też bez jakiegoś błysku... niezłe konkursy przeplatane zupełnie nieudanymi. Dla mnie jakiś nijaki ten sezon, bez wielkich emocji i chwil wartych zapamiętania.
    • tomas68 Zgłoś komentarz
      Bez wspomnienia o tym już byłym jak widzę nie mogło się obyć.