Pech Stocha, rekord świata, happy end dla Freunda, czyli Puchar Świata w pigułce

Mateusz Makuch
Mateusz Makuch

Turniej Czterech Skoczni ponownie dla Austriaków
Koniec grudnia i początek stycznia w skokach narciarskich oznacza rywalizację o prestiżowy Turniej Czterech Skoczni, rozgrywany w Niemczech i Austrii. W tym sezonie do faworytów zaliczano oczywiście tych, którzy w danym momencie prezentowali wysoką formę. Anders Fannemel, Roman Koudelka, Richard Freitag, czy wreszcie wciąż nieposiadający na swoim koncie zwycięstwa w TCS Simon Ammann - tych skoczków wymieniano jednym tchem w kontekście walki o pierwsze miejsce.

Ostatnie lata w Turnieju Czterech Skoczni to hegemonia zwycięstw reprezentantów Austrii. W obliczu delikatnego kryzysu austriackich skoków, ogromną chrapkę na przejęcie palmy pierwszeństwa mieli drudzy współorganizatorzy turnieju - Niemcy. Nasi zachodni sąsiedzi byli podbudowani zwycięstwem i 5. pozycją w Engelbergu wspomnianego Freitaga. To w nim pokładali swoje nadzieje. Tymczasem ponownie otrzymali pstryczek w nos od Austriaków. Triumfatorem 63. TCS został bowiem dość niespodziewanie Stefan Kraft. 22-letni skoczek prezentował się dotychczas dobrze, ale mało kto stawiał, że wygra on w prestiżowym mini cyklu.

Tym samym było to 7. zwycięstwo z rzędu udziałem reprezentanta Austrii! Po raz ostatni spoza tego kraju triumfował w 2008 roku Janne Ahonen. Od tego momentu zwyciężali kolejno: Wolfgang Loitzl, Andreas Kofler, Thomas Morgenstern, dwukrotnie Gregor Schlierenzauer, Thomas Diethart i wreszcie Stefan Kraft.

Polub Sporty Zimowe na Facebooku
inf. własna
Zgłoś błąd
Komentarze (2)
  • kurs Zgłoś komentarz
    Ten sezon minął mi równie szybko jak przeglądanie tego artykułu... Nie ukrywam że mnie jako niedzielnego kibica najbardziej ciekawiły występy Polaków, a tym aspekcie była niestety
    Czytaj całość
    bryndza, a momentami nawet rozpacz. Początek bez Polaków. Tylko jeden Żyła coś próbował, ale bez wielkich efektów. Powrót Kamila trudny jednak z czasem bardzo udany, niestety i to nie przełożyło się na resztę kadry i w zawodach był tylko jeden polski aktor. Na MŚ ten zdecydowanie największy plus sezonu i najbardziej zapamiętany konkurs, czyli oczywiście brąz kadry. W tym momencie warto docenić krok w przód Klimka i za środkową część sezonu Olka, a regres Kota, Ziobry czy Kubackiego lepiej zostawić chyba bez komentarza. Końcówka cyklu tradycyjnie u Kruczka najlepsza, ale też bez jakiegoś błysku... niezłe konkursy przeplatane zupełnie nieudanymi. Dla mnie jakiś nijaki ten sezon, bez wielkich emocji i chwil wartych zapamiętania.
    • tomas68 Zgłoś komentarz
      Bez wspomnienia o tym już byłym jak widzę nie mogło się obyć.