Pech Stocha, rekord świata, happy end dla Freunda, czyli Puchar Świata w pigułce
Pasjonujący finisz!
Rywalizacja w minionym cyklu PŚ to nie był teatr jednego aktora. Żółtą koszulkę lidera dzierżyło kilku zawodników, wśród nich przez dłuższy czas Anders Fannemel, Michael Hayboeck, Stefan Kraft, Peter Prevc, czy wreszcie Severin Freund. Finalnie między ostatnią wymienioną dwójką rozegrała się emocjonująca walka o końcowy sukces. W batalii o Kryształową Kulę dawno nie było takiego ścisku.
Przed wieńczącym całosezonowe zmagania weekendem w Planicy wydawało się, że Severin Freund dopełni dzieła i z łatwością sięgnie po Kryształową Kulę. Niemiec od konkursu indywidualnego na dużej skoczni na MŚ w Falun absolutnie dominował na wszystkich obiektach. W Słowenii jednak się potknął, co o mały włos, a wykorzystałby Prevc.
Ostatecznie Freund i Prevc zdobyli w tej edycji Pucharu Świata po 1729 punktów. O zwycięstwie reprezentanta Niemiec zadecydowała większa liczba wygranych w tym sezonie konkursów. Było ich dokładnie 9. Tym samym nawiązał on do swoich wielkich poprzedników, jakimi byli Martin Schmitt, czy Sven Hannawald. Wśród naszych zachodnich sąsiadów zapanowała ogromna radość, bowiem Freund wywalczył dla Niemiec Kryształową Kulę pierwszy raz od… 15 lat! Ostatni raz przed nim tej sztuki dokonał wspomniany Schmitt, w sezonie 1999/2000. Później nastała era Adama Małysza. Nie mamy nic przeciwko, aby historia zatoczyła koło i by już wkrótce któryś z Biało-Czerwonych święcił największe triumfy w Pucharze Świata!
Severin Freund wynagrodził cierpliwość rodaków
-
kurs Zgłoś komentarzbryndza, a momentami nawet rozpacz. Początek bez Polaków. Tylko jeden Żyła coś próbował, ale bez wielkich efektów. Powrót Kamila trudny jednak z czasem bardzo udany, niestety i to nie przełożyło się na resztę kadry i w zawodach był tylko jeden polski aktor. Na MŚ ten zdecydowanie największy plus sezonu i najbardziej zapamiętany konkurs, czyli oczywiście brąz kadry. W tym momencie warto docenić krok w przód Klimka i za środkową część sezonu Olka, a regres Kota, Ziobry czy Kubackiego lepiej zostawić chyba bez komentarza. Końcówka cyklu tradycyjnie u Kruczka najlepsza, ale też bez jakiegoś błysku... niezłe konkursy przeplatane zupełnie nieudanymi. Dla mnie jakiś nijaki ten sezon, bez wielkich emocji i chwil wartych zapamiętania.
-
tomas68 Zgłoś komentarzBez wspomnienia o tym już byłym jak widzę nie mogło się obyć.