Żal było na to patrzeć. Najgorsze walki w historii MMA. Jest również polski ślad
"Spider" był wówczas u szczytu sławy. Dana White, szef UFC, cieszył się, że to właśnie Brazylijczyk będzie głównym bohaterem UFC 112 w Abu Zabi (w kwietniu 2010 r.). Chodziło o podbój nowego rynku. Tymczasem w Zjednoczonych Emiratach Arabskich Silva zachowywał się wyjątkowo dziwnie.
Demian Maia nie był w stanie mu zagrozić. Jedynym jego celem było przetrwanie pięciu rund. - Miał chyba nadzieję, że zanudzi Silvę na śmierć - kpiły zagraniczne media. Brazylijczyk doskonale zdawał sobie sprawę z przewagi. Jednak zamiast poddać lub znokautować przeciwnika, zaczął... pajacować.
W czwartej i piątej rundzie legendarny wojownik krążył wokół rywala, prowokował go, wykonywał różne dziwne gesty. Zirytowało to szefa federacji. - To była hańba. Nie wiem, czy kiedykolwiek, od początku funkcjonowania tego biznesu, czułem się bardziej zażenowany. Pierwszy raz zdarzyło się, bym wyszedł podczas "main eventu" - przyznał Dana White.
Opracował (mf)
Zobacz wideo: Tak Zimnoch komentuje porażkę z Mollo