Mówią na nią "KGB", a w oktagonie sieje postrach. Oto nowa gwiazda kobiecego MMA
Andrea Lee w zawodowym MMA jest od niespełna trzech lat, ale szybko stała się rozpoznawalną postacią.To zasługa nie tylko dobrej postawy w oktagonie, ale także bardzo rozsądnego podejścia do swojego wizerunku.
W budowaniu go bardzo dużą rolę odegrał jej mąż i jednocześnie trener. Donny Aaron jako pierwszy zaczął ją nazywać "KGB". Długie blond włosy kojarzyły mu się z rosyjskimi kobietami. To nie wszystko, bo partner fighterki był pomysłodawcą charakterystycznego kapelusza, w którym Amerykanka wchodzi do klatki.
- Donny czuł, że ludzie nie zapamiętają nazwiska, ale zapamiętają dziewczynę w kowbojskim kapeluszu. Nie pomylił się - przyznaje Lee.
28-latka na razie walczy w organizacjach Invicta oraz Legacy Fighting Alliance. W tej drugiej właśnie zdobyła mistrzowski pas po poddaniu Heather Bassett. Nie ukrywa, że chce podbić UFC, ale czeka, aż powstanie tam jej kategoria wagowa (musza - do 57 kilogramów).
- Wiem, że Joanna Jędrzejczyk chce przenieść się do wagi muszej, ale na razie jest twarzą słomkowej. Wydaje mi się, że UFC poszukuje gwiazdy dla nowej dywizji kobiet i mam nadzieję, że to ja nią zostanę. Muszę jednak wchodzić do oktagonu i pokazywać, że potrafię rywalkom skopać tyłki - mówi amerykańska wojowniczka.
Zobaczcie zdjęcia bardzo niebezpiecznej blondynki, która jest wschodzącą gwiazdą kobiecego MMA.
-
dopowiadacz Zgłoś komentarzGdyby przyrzekła , że nie będzie po j ...... ach , to wyzwałbym ją na pojedynek