Trzy w Wimbledonie i jeden w Australian Open - wielkoszlemowe półfinały Agnieszki Radwańskiej
Dominika Cibulkova - Agnieszka Radwańska 6:1, 6:2 (Australian Open 2014)
Dwa lata temu w Melbourne Radwańska rozprawiła się z Wiktorią Azarenką i osiągnęła pierwszy półfinał w innym wielkoszlemowym turnieju niż Wimbledon. Polka jednak rozegrała trzy trzysetowe pojedynki: z Białorusinką, a wcześniej również z Julią Putincewą i Anastazją Pawluczenkową. Krakowianka znalazła się w dolnej połówce drabinki i po ćwierćfinale nie miała dnia wolnego. Efekt był taki, że Dominika Cibulkova rozbiła ją 6:1, 6:2.
W pierwszym secie Słowaczka objęła prowadzenie 2:0. W czwartym gemie Radwańska mogła odrobić stratę przełamania, ale zmarnowała pięć break pointów. Tenisistka z Bratysławy zaliczyła przełamanie na 4:1 i na 6:1. W drugiej partii Cibulkova odskoczyła na 4:0, choć mogło być inaczej, bo w drugim gemie Polka miała trzy break pointy. Krakowianka zbliżyła się na 2:4, ale to były jej ostatnie podrygi w tym meczu. W trwającym 70 minut spotkaniu fatalnie funkcjonował drugi serwis Radwańskiej, przy którym zdobyła tylko dwa z 16 punktów. Cibulková obroniła osiem z dziewięciu break pointów, a sama sześć razy przełamała Polkę. Słowaczce zanotowano 21 kończących uderzeń i 20 niewymuszonych błędów. Krakowianka miała 12 piłek wygranych bezpośrednio i 24 pomyłki.
- Z Azarenką zagrałam bardzo trudne spotkanie, na wysokim poziomie i nigdy nie jest łatwo wyjść na kort po takim meczu. Zdawałam sobie sprawę z tego, że jestem w dolnej części turniejowej drabinki, dlatego nie będę miała dnia przerwy, a ten dzień wiele by dla mnie znaczył. Sądzę, że nie byłam wystarczająco wypoczęta - powiedziała Radwańska po meczu z Cibulkovą. - Byłam dziś bardzo wolna, spóźniałam się do prawie wszystkich piłek. Naprawdę czułam, że to nie jest mój dzień. Oczywiście starałam się, zwłaszcza w drugim secie, powrócić do gry, ale moje nogi nie chciały - wyznała krakowianka.
-
MrKilianowski Zgłoś komentarzAga może pokonać See tylko na trawie w super formie ewentualnie takie korty jak Tokio/Shenzhen
-
Seb Glamour Zgłoś komentarzChyb najbardziej dramatyczny i pamiętny to ten z Sabinką.....chorowałem po nim kilka dni:)