Miało być pięknie, a wyszło jak zawsze - podsumowanie sezonu w wykonaniu GKM Grudziądz

Niespełnione nadzieje - tak w skrócie można podsumować sezon w wykonaniu grudziądzkiej drużyny. Ostatecznie GKM nie awansował do wymarzonej Ekstraligi i kolejny rok spędzi na pierwszoligowym froncie.

Kamil Tecław 27 Października 2013, 11:56

Przed rozpoczęciem sezonu 2013 klub znad Wisły postawił przed sobą jasny cel - awans do ENEA Ekstraligi. Zarząd szybko wziął się do pracy i rozpoczął budowę zespołu, który miał podołać temu zadaniu. Grudziądzanie nie chcieli popełnić błędów z ubiegłego sezonu, kiedy o włos przegrali rozgrywki z Lechmą Start Gniezno. Rok 2013 miał być wyjątkowy. Klub powrócił do historycznej nazwy GKM Grudziądz i zmontował bardzo mocny skład, który miał gwarantować sukces.

• Końcowe statystyki polskich lig żużlowych

Najbardziej bolesna w skutkach okazała się porażka na własnym torze w rundzie zasadniczej z ekipą dowodzoną przez Stanisława Chomskiego. W tamtym spotkaniu kompletnie zawiódł Chrzanowski, a reszta drużyny także nie wspięła się na wyżyny swoich możliwości. GKM szybko otrząsnął się jednak z tej przegranej i po pięknym meczu pokonał na wyjeździe Lubelski Węgiel KMŻ Lublin. Grudziądzanie kontynuowali świetną passę i odegrali się gdańszczanom, wygrywając na ich torze. Wtedy było już wiadomo, że wszystko rozegra się w dwumeczu rundy finałowej pomiędzy tymi dwoma zespołami.

W pierwszym spotkaniu GKM minimalnie pokonał Wybrzeże 47:43. Jednym z bohaterów tego meczu był Oskar Fajfer, który został zakontraktowany przez GKM przed rozpoczęciem rundy finałowej w charakterze "gościa" i potrafił zrobić dużą różnice, solidnie wzmacniając formację juniorską klubu znad Wisły. Kibice Wybrzeża i GKM-u czekali na dzień 22 września, kiedy miały się rozstrzygnąć losy awansu do najwyższej klasy rozgrywkowej. Nadmorska ekipa nie dała najmniejszych szans grudziądzanom i rozniosła w pył na własnym torze drużynę prowadzoną przez trenera Roberta Kempińskiego. Wybrzeże z impetem wjechało do Ekstraligi, a GKM długo jeszcze będzie leczył rany po tej bolesnej porażce.

- Chcieliśmy bardzo awansować, ale niestety nam się to nie udało. Otrząsnęliśmy się już trochę po tym blamażu w Gdańsku, bo tak to trzeba nazwać. Cały czas mam wrażenie, że to nie byli nasi zawodnicy, którzy skutecznie jeździli przez praktycznie cały sezon. Trzeba przełknąć gorycz porażki i patrzeć w przyszłość - podsumował tegoroczny sezon sternik grudziądzkiego klubu, Zbigniew Fiałkowski.

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>