Powrót do czołówki - podsumowanie sezonu w wykonaniu Dospel Włókniarza Częstochowa

Mateusz Makuch 31 Października 2013, 21:26

Najlepszy zawodnik: Artur Czaja

Spośród takich zawodników jak Grigorij Łaguta, Emil Sajfutdinow, Rune Holta, czy Michael Jepsen Jensen, wybór Artura Czai na najlepszego zawodnika drużyny faktycznie może wydawać się co najmniej zaskakujący. Od wspominanych powyżej jeźdźców wymaga się jednak wysokich zdobyczy punktowych. To oni mają napędzać drużynę, stanowić jej niezachwiany filar. Spośród czwórki seniorów Lwów najlepiej na przestrzeni całego sezonu spisał się "Grisza" Łaguta. Rosjanin robił to, co do niego należało, choć nie ustrzegł się również słabych występów. Ponadto trochę poniżej oczekiwań zaprezentował się w fazie play-off, czyli najistotniejszym momencie sezonu.

Artur Czaja z kolei stopniowo wkraczał w sezon. Jego pierwsze tegoroczne rezultaty na kolana nie powalały. W pewnym momencie można było dostrzec, że Czaja ma kłopoty ze skuteczną jazdą. Mniej więcej jednak od połowy rozgrywek 19-latek całkowicie zmienił swoje oblicze. W wyjazdowym spotkaniu Lwów w Gnieźnie wywalczył 9 punktów w czterech startach. Zaczął zaskakiwać w najmniej oczekiwanych momentach, wygrywał z dużo wyżej notowanymi od siebie rywalami po pięknej walce. Przykładów jego dobrej jazdy było wiele. Wyśmienicie rozpracował parę Betard Sparty Wrocław w osobach Tomasza Jędrzejaka i Petera Ljunga ratując biegowy remis, wraz z "Griszą" Łagutą w Gorzowie pokazał plecy Nielsowi Kristianowi Iversenowi, wszedł w zwycięskie dla niego pojedynki z Darcy Wardem, czy Maciejem Janowskim.

Apogeum dobrej formy Czai to faza play-off. W pierwszym spotkaniu w Toruniu, gdy poważnej kontuzji nabawił się Emil Sajfutdinow, drużyna Włókniarza jeszcze bardziej się zmotywowała. Sygnał do walki jako pierwszy dał właśnie Czaja, który najpierw dzielnie odpierał ataki Adriana Miedzińskiego i ostatecznie przedzielił toruńską parę, gdy wszyscy sądzili, że nie ma on większych szans. Następnie znów z Łagutą pokonał Darcy Warda i Ryana Sullivana. Błyszczał również w rewanżu. Przed weryfikacją wyniku na swoim koncie zapisał 11 punktów. Taki sam dorobek uzyskał w Tarnowie w pierwszym starciu o brązowy medal. Ogólnie był tam bohaterem, bo nie tylko myślał o sobie, ale również udostępnił sprzęt "Griszy" Łagucie.

Wyróżnienie Artura Czai ma charakter symboliczny. Szczególnie dla częstochowskich kibiców, którzy blisko dwie dekady czekali, aż junior, wychowanek Włókniarza zacznie osiągać sukcesy i przynosić korzyści dla klubu. Zwłaszcza w końcówce sezonu ten zawodnik pozostawił po sobie bardzo dobre wrażenie. Był często doceniany przez żużlowych ekspertów, chociażby w osobach Krzysztofa Cegielskiego, czy Tomasza Lorka. - Rzeczywiście końcówka sezonu w wykonaniu Artura była rewelacyjna. Na pewno stał się o wiele mocniejszym psychicznie zawodnikiem w tym sezonie, zwłaszcza w drugiej jego części. Ta moc psychiczna, spokój, od razu przełożyły się na wynik sportowy. Artur zawsze miał dobry sprzęt. Myślę, że następne dwa lata juniorskie będą należały do niego - powiedział prezes Dospel Włókniarza, Paweł Mizgalski.

Czaję doceniają również jego klubowi koledzy. Michael Jepsen Jensen np. zarekomendował go działaczom Grindsted Speedway Klub. Niedawno 19-latek parafował umowę z duńskim klubem.