Gołota pokonał rozjuszonego Amerykanina w dramatycznych okolicznościach. Był "jednookim królem ringu"
Pojedynek zrobił piorunujące wrażenie na kibicach zgromadzonych w nowojorskiej MSG. Ostatnie akordy rywalizacji fani oglądali na stojąco, a po wybiciu ostatniego gongu do ringu żwawo wskoczył legendarny anonser Michael Buffer, który zawsze stymuluje widzów słynnym zaśpiewem "Let's get ready to rumble", i pozwolił sobie na odrobinę prywaty.
- Panie i panowie! To było dwanaście rund w starym, dobrym stylu wagi ciężkiej!
Na konferencji prasowej po walce Gołota pojawił się w okularach przeciwsłonecznych kryjących upiorną kontuzję oka. Polak nie mówił wiele, ale słowa były wymowne.
- Mam nadzieję, że już nikt nigdy nie powie, że pękam i nie mam serca do walki. Od ósmej rundy nic nie widziałem. Właściwie biłem na wyczucie - stwierdził.
Po tym pojedynku Gołota stoczył jeszcze trzy walki. W listopadzie 2008 roku przegrał przez poddanie w pierwszej rundzie z Rayem Austinem, zrywając biceps w lewej ręce. Niemal rok później został znokautowany przez Tomasza Adamka na pierwszej gali Polsat Boxing Night, a w 2013 roku uległ przed czasem Przemysławowi Salecie.
Mollo w Polsce zdobył uznaną markę i bazuje na niej do dziś. W 2013 roku dwukrotnie boksował z Arturem Szpilką i pomimo dwóch porażek pokazał serce do walki, posyłając "Szpile" na deski. W lutym ubiegłego roku w Legionowie sensacyjnie znokautował w 128 sekund Krzysztofa Zimnocha, a 25 lutego w Szczecinie dojdzie do drugiej walki.