Gołota pokonał rozjuszonego Amerykanina w dramatycznych okolicznościach. Był "jednookim królem ringu"
Po dwunastorundowej ringowej wojnie sędziowie nie mieli wątpliwości. Cała trójka opowiedziała się za triumfem Gołoty, punktując 116-110, 118-109 i 116-112 na jego korzyść. O wielkich emocjach wygenerowanych nad ranem czasu polskiego opowiedział komentator Telewizji Polskiej, Sebastian Szczęsny.
- Epicka wojna! Jak on to wytrzymał!? Oko Gołoty pękało jak orzech włoski. Takie walki ogląda się na stojąco. Nie spodziewałem się, że będę świadkiem tak spektakularnego widowiska. Oni przecież wymieniali się mocnymi ciosami, prawdziwa bitwa. Umiejętności, zwłaszcza techniczne, były po stronie Polaka i to powodowało, że Amerykanin momentami był zagubiony jak dziecko we mgle.Dziennikarz TVP nie kryje uznania dla brązowego medalisty olimpijskiego z Seulu za momentami szaloną ambicję.
- Z Mollo momentami widziałem genialnego Gołotę, który znakomicie zmieniał pozycję, bił lewym prostym, balansował. Do dziś chętnie wracam do tej batalii i wciąż wzbudza ona dreszcze. Jaka to była wojna! Jak zasiadaliśmy do komentowania walki zastanawiałem się, czy 40-letni Gołota sobie poradzi. Okazało się, że niepotrzebnie. Andrzej, szacunek i respekt za tę walkę. Pokazałeś, co wtedy oznaczało twoje nazwisko. Zasłużył na miano legendy polskiego boksu, a ta potyczka była jednym z jego kamieni milowych.
A co o przebiegu bolesnej potyczki mówił sam Gołota? O tym na następnej stronie.