Mistrzostwo zdobyte ze złamanym nosem, wielkie wojny i nieudany atak na historię - najważniejsze momenty Tomasza Adamka
2 kwietnia 2016
Adamek długo na sportowej emeryturze nie wytrzymał. Niespełna rok po porażce ze Szpilką wrócił na ring i łatwo uporał się z Przemysławem Saletą. W kwietniu 2016 roku spotkał na swojej drodze niedocenianego, a sportowo groźnego Erica Moline. Były pretendent do mistrzostwa świata miał pomóc odpowiedzieć Polakowi na pytanie - czy wciąż stać go na rywalizację na wysokim poziomie.
Pojedynek gali Polsat Boxing Night układał się po myśli naszego weterana. Adamek skrupulatnie, czasem mozolnie i z trudem, ale kradł rundy "Drummer Boyowi" i wydawało się, że zmierza po zwycięstwo. W drugiej fazie potyczki Amerykanin jednak wyraźnie się przebudził i zaczął szukać swoich szans na sukces.
Niestety, tę szansę znalazł w dziesiątej rundzie, detonując na szczęce "Górala" potężne bomby. Adamek padł na deski, nie zdołał się pozbierać i sędzia Leszek Jankowiak przerwał starcie. Były czempion dwóch kategorii wagowych był oszołomiony, zaskoczony i zdruzgotany, nie do końca mogąc pogodzić się ze swoim losem. Zszokowani byli także eksperci.
- To był dla mnie wielki szok. Cios kończący jak petarda, Adamek naprawdę ciężko upadł. Z wielkim trudem zbierał się z desek. Akcja wydarzyła się praktycznie równo z gongiem, ale "Góral" wyglądał słabo, nie przejawiał chęci do dalszego boksowania - powiedział w rozmowie z portalem WP SportoweFakty były mistrz Europy wagi ciężkiej, Albert Sosnowski.
Wiele wskazuje na to, że nie był to ostatni rozdział Adamka w zawodowym boksie. W 2017 roku weteran z Gilowic chce raz jeszcze spróbować swoich sił między linami.
-
Louis Ciffer Zgłoś komentarzżałosny rydzykowy pucybut.