Michael Jordan - prawdziwy Byk cz. XXIII
- Podejmuję wyzwanie i zobaczymy, co uda mi się osiągnąć. W Ameryce każdy człowiek jest wolny i może robić to, co chce - komentował "MJ" swój trzeci powrót na parkiety ligi zawodowej.
Ziemowit Ochapski
Sportowcy bardzo często są oskarżani o to, że przeciągają swe kariery w nieskończoność tylko ze względu na pieniądze. W przypadku Michaela Jordana nie mogło być o tym mowy - koszykarz za dwa sezony gry w Washington Wizards miał zainkasować zaledwie 2 miliony dolarów, z których połowę postanowił przeznaczyć na rzecz ofiar zamachów terrorystycznych z 11 września 2001 roku. Ludziom ciężko jest jednak dogodzić, więc jeszcze przed startem rozgrywek zaczęto zarzucać "Jego Powietrzności", iż dołączając do outsidera NBA rozmieni całe swoje dziedzictwo na drobne, gdyż nawet mimo najszczerszych chęci nie uda mu się doprowadzić Czarodziejów do tytułu. - Nikt nie może ci mówić, co masz robić. Nie przekonam się na co mnie stać, dopóki nie spróbuję - tłumaczył Mike. - Myślałem o tym wcześniej i moje poprzednie dokonania nie zaważyły na mojej decyzji. Kocham tę grę. Tylko dlatego wróciłem. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie będę w grupie zawodników, która odeszła z ligi jako zwycięzcy, jako mistrzowie. Media robią ogromny szum, a ja nie popełniam przecież przestępstwa. Chcę tylko zagrać w lidze. Pieniądze. Od chwili angażu przez Chicago Bulls "MJ" nigdy nie narzekał na ich brak. Dopiero za dwa ostatnie sezony gry w barwach Byków zarobił naprawdę astronomiczne sumy, lecz kontrakty reklamowe już wcześniej przyniosły mu największą fortunę w dziejach koszykówki. Tak bogaty człowiek nie mógł mieszkać byle gdzie. W 1995 roku w Highland Park nieopodal Chicago ukończono budowę wartej obecnie 29 milionów dolarów rezydencji Michaela Jordana. Do tej zajmującej ponad 17 tysięcy metrów kwadratowych posiadłości wjeżdża się wielką bramą, na której widnieje ogromny numer "23", nawiązujący do tego, z jakim Mike występował przez niemal całą swoją zawodową karierę. W domu znajduje się m. in. dziewięć sypialni i dziewiętnaście łazienek. Do głównego budynku dobudowano również halę sportową, w której mieści się pełnowymiarowe boisko do koszykówki. Sala posiada oddzielne wejście oraz parking. Na zewnątrz rezydencji można natomiast zrelaksować się w basenie, pograć w golfa na prywatnym polu lub rozegrać partyjkę tenisa na korcie.
fot. Steve Lipofsky - Basketballphoto.com
Zanim jednak media zdołały podzielić majątek Jordanów, Juanita wycofała z sądu wniosek, a cała sprawa przycichła. "Jego Powietrzność" względnie odzyskał spokój i mógł w stu procentach skupić się na grze. Pierwszy po trzech sezonach przerwy mecz z udziałem "Jego Powietrzności" miał miejsce 30 października 2001 roku w nowojorskiej Madison Square Garden, gdzie Czarodzieje wybrali się na pojedynek z miejscowymi Knicks. "MJ" zanotował 19 punktów przy słabej skuteczności 7/21 z gry, dorzucając do tego 5 zbiórek, 6 asyst oraz 4 przechwyty. Gdyby nie nazywał się Michael Jordan, można uznać, że zaliczył występ mieszczący się w granicach przyzwoitości. Kibice i dziennikarze orzekli jednak, że na parkiecie w Nowym Jorku ujrzeli jedynie starszą, grubszą i wolniejszą wersję legendy Chicago Bulls. Oliwy do ognia dolał również nowy dominator ligi - Shaquille O'Neal z Los Angeles Lakers: - Gdybym odszedł w taki sposób jak on, już nigdy bym nie wrócił. W życiu nie podjąłbym takiego wyzwania.