Trudny okres Miasta Szkła Krosno. "Nadal mamy szansę na play-off"

Jakub Artych
Jakub Artych
Amerykanin jest największym pechowcem

Kontuzje zmorą beniaminka

W pierwszej rundzie rozgrywek wszystko układało się jak z płatka. W ostatnich tygodniach ekipy z Podkarpacia nie omijają jednak problemy. W lutym beniaminka dopadła fala kontuzji, która mocno skomplikowała życie trenerowi Baranowi.

Największym pechowcem jest Royce Woolridge, który najpierw narzekał na problem z kostką, a potem z łokciem. Przed meczem z BM Slam Stalą Ostrów Wielkopolski udało się zawodnika "postawić na nogi". Amerykanin wyszedł w pierwszej piątce, ale na parkiecie spędził tylko... osiem minut. W drugiej kwarcie musiał przedwcześnie opuścić boisko.

- Ciężko było się pozbierać po kontuzji Royce'a. Jeden z wysokich graczy gospodarzy wpadł na jego stopę. Zawodnik skręcił staw skokowy. Mamy pecha, bo ostatnio wyleczyliśmy jego nogę i łokieć, a tutaj kolejna kontuzja. Zespół mentalnie źle zareagował na jego uraz - mówi Michał Baran.

Czy kontuzje są przyczyną małej obniżki formy Miasta Szkła Krosno? - Absolutnie. Urazy są wpisane w zawodowy sport. Gdy ktoś jest kontuzjowany, to musimy radzić sobie bez niego. W Ostrowie Wielkopolskim, większą część meczu graliśmy bez naszego podstawowego rozgrywającego. Dawid (Bręk - przy.J.A) stanął jednak na wysokości zadania i bardzo nam pomógł. Nadal nie możemy grać w komplecie, ale mam nadzieję, że w najbliższym meczu w Toruniu lub następnym z Treflem Sopot się to zmieni - mówi reprezentant Szwecji.


Jest życie bez Chrisa Czerapowicza? O tym przeczytasz na następnej stronie.

Czy Miasto Szkła Krosno zagra w play-off?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Polub Koszykówkę na Facebooku
inf. własna
Zgłoś błąd
Komentarze (0)