Ten mecz zapisał się złotymi zgłoskami w historii PLK
Czarne Pantery zaczęły wyśmienicie
Pierwsze punkty w spotkaniu zdobył Adam Waczyński, ale później warunki gry dyktowali tylko i wyłącznie podopieczni Andreja Urlepa. Po pięciu minutach słupszczanie prowadzili 14:7 - w pierwszej kwarcie podwyższyli nawet przewagę do dziesięciu "oczek".
- Wyszliśmy bardzo nerwowo w ten mecz i sami wpędziliśmy się w kłopoty. Goście zyskali pewność siebie i grali takim rytmem przez trzy kwarty - wspomina Waczyński.
Świetnie dysponowani byli Roderick Trice i Jarosław Mokros. W grze słupskiego zespołu było widać duże zaangażowanie, jak i pewność siebie. Goście napędzani byli przez liczną grupę kibiców, którzy zgotowali niezwykle gorącą atmosferę.
Czarne Pantery grały koncertowo, stopniowo powiększając przewagę. W 34. minucie spotkania Energa Czarni po trafieniu Mokrosa prowadzili 68:50. Wydawało się, że mecz jest już rozstrzygnięty. - Graliśmy bardzo dobrze przez 35 minut, kontrolowaliśmy przebieg wydarzeń na parkiecie. Później Trefl stanął na całym parkiecie, a my w dodatku popełnialiśmy fatalne błędy - wspomina Tomasz Śnieg, obecnie zawodnik Polskiego Cukru Toruń.
ZOBACZ WIDEO Himalaista Adam Bielecki marzy o zimowym wejściu na K2. "To wielkie wyzwanie"-
bamberyla Zgłoś komentarzprawdziwym dream teamem... To se ne vrati :(
-
ECSfan Zgłoś komentarzTo były najbardziej bolesne play-offy. Ale i tak miło powspominać tamtych zawodników. Sopot ma to samo, bo to ostatni ich sezon za czasów świetności.