W tym meczu było wszystko - prawdziwe szaleństwo w Toruniu
Szaleństwo w końcówce
Na osiem sekund przed końcem regulaminowego czasu gdynianie po dwóch rzutach wolnych Przemysława Żołnierewicza prowadzili różnicą pięciu punktów. Byli na najlepszej drodze do sensacyjnego zwycięstwa w grodzie Kopernika.
Tym bardziej, że torunianie nie mieli już przerw do wykorzystania. Piłkę na pole ataku szybko przeniósł Łukasz Wiśniewski - przymierzył z siedmiu metrów i zmniejszył straty do dwóch "oczek". Wtedy... Przemysław Frasunkiewicz chciał wziąć przerwę, ale... - Spóźniłem się z wzięciem czasu - relacjonuje trener Asseco Gdynia.
Piotr Szczotka tak niefrasobliwie wyrzucił piłkę z autu do Krzysztofa Szubargi, że torunianie za sprawą Obie Trottera znów znaleźli się w jej posiadaniu. Amerykanin oddał ją do Jure Skificia, który przymierzył z półdystansu. Trafił i doprowadził do dogrywki.
ZOBACZ WIDEO Pięć bramek w pół godziny - Sevilla rozbiła Deportivo [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
- Wierzyłem w odrobienie strat. Gdyby tak nie było, to nie postawiłbym zasłony Łukaszowi, żeby mógł zdobyć pierwszą trójkę, a potem nadzieja jeszcze mocniej wzrosła i udało się doprowadzić do dogrywki - wspomina Sulima.
- To było jakieś wariactwo. Najpierw prowadziliśmy 22 punktami w drugiej kwarcie, by przegrać fragment 20:4 i goście odrobili straty. Później znów prowadziliśmy wysoko na początku ostatniej kwarty, ale daliśmy Asseco znów wrócić do gry. Później sami byliśmy pod ścianą, ale udało się ostatecznie wyjść zwycięsko z tego meczu - podkreśla Winnicki.
- W końcówce zabrakło nam chłodnych głów. W takich meczach uczymy się najwięcej, wciąż jesteśmy młodym zespołem - zaznacza Żołnierewicz.
-
eRWu Zgłoś komentarzWasiek dalej nie odrobił lekcji i pisze artykuły o niczym, tylko po to, aby zapełnić wierszówkę....
-
Henryk Zgłoś komentarzPan Krzysztof Szubarga jak stare wino, brawo.