Królestwo bez władcy - zapowiedź turnieju mężczyzn Wimbledonu
Stary mistrz powraca do swojego ostatniego bastionu, by własnoręcznie zapisać się na kolejnych kartach tenisowej historii. Ubiegłoroczny triumf po 30 miesiącach wielkoszlemowej posuchy był stanowczą odpowiedzią dla tych, którzy poddawali pod wątpliwość możliwości i zaangażowanie bazylejczyka.
W tym roku Roger Federer jednak nie imponuje. Pierwszy turniejowy finał osiągnął dopiero w Rzymie i poniósł w nim dotkliwą porażkę z Rafaelem Nadalem, a podczas Rolanda Garrosa miał wszystko, by zameldować się w finale. Pierwszych pięć miesięcy sezonu Szwajcar spędził na jałowym biegu. Owszem, wciąż zdarza mu się grać spektakularnie, jednak w kortowych poczynaniach Federera dominuje postawa znacznie pasywniejsza od tej, do której Maestro przez lata przyzwyczaił wszystkich sympatyków białego sportu.
Światełkiem w tunelu jest niedawne zwycięstwo w Halle, jednym z domowych turniejów Szwajcara. Federer w Niemczech czuje się doskonale i przez lata właśnie na niemieckich trawnikach rozpoczynał swoją wendettę po porażkach w Paryżu.
Na mistrzu 17 turniejów wielkoszlemowych nie będzie ciążyć w Londynie żadna presja. Ostatecznie pobił rekord Pete'a Samprasa tygodni spędzonych na fotelu lidera, udowodnił rok temu, że wciąż może się liczyć w pojedynkach o najwyższe cele, a do tego zna każdy milimetr kortu centralnego All England Club. Ostatni rekord do pobicia: liczba triumfów przy Church Road (obecnie Federer i Sampras mogą poszczycić się siedmioma zwycięstwami).
Choć wimbledońska cytadela padła po raz pierwszy już pięć lat temu, to właśnie stamtąd Federer prowadził przez lata tenisowe rządy twardej ręki i tam czuje się najlepiej. Każda próba zlekceważenia Szwajcara to śmiertelna pomyłka. Uwielbiany przez brytyjskich kibiców, Szwajcar do samego końca kariery zawsze będzie jednym z faworytów każdego turnieju na kortach trawiastych.
Zwycięstwa w Wimbledonie (Era Open):
7 - Roger Federer, Pete Sampras
5 - Björn Borg
3 - Boris Becker, John McEnroe
2 - Jimmy Connors, Stefan Edberg, Rod Laver, Rafael Nadal, John Newcombe
Polub i komentuj profil działu tenis na Facebooku, czytaj nas także na Twitterze!
-
RvR Zgłoś komentarzWładcą królestwa będzie oczywiście Muzza! :))
-
crzyjk Zgłoś komentarzTroicki (SRB) Estrella Cabeza Candela (ESP) v Caroline Wozniacki (DEN) [9] ... [b]Court 7[/b] 11.30am Lara Arruabarrena (ESP) v Lesia Tsurenko (UKR) [b]Lukasz Kubot (POL) v Igor Andreev (RUS)[/b] Edouard Roger-Vasselin (FRA) v Ernests Gulbis (LAT) Petra Cetkovska (CZE) v Donna Vekic (CRO) ...
-
podkomorzy Zgłoś komentarzMoim zdaniem wygra Federer lub Murray. Po cichu liczę na niezły występ Janowicza i jednoręcznych bandytów.
-
Salvomaniak Zgłoś komentarzA i tak wg JJ Seniora faworytem jest JJ Juniorek ;p Czekam na jakiś ciekawy wywiad z papą JJ. xd
-
Salvomaniak Zgłoś komentarzPsychika Tsongi porównywalna do psyche Carli Suarez, więc wątpie. pewnie się podpali jak ostatnio na RG
-
Salvomaniak Zgłoś komentarzCzekałem w 7 slajdzie na nazwisko Janowicza ahahaha
-
Pottermaniack Zgłoś komentarzW artykule o turnieju kobiet tytuł będzie brzmiał "Wimbledon, królowa jest tylko jedna"? ;) Andrzej!
-
vamos Zgłoś komentarzA tak w ogóle, to podobają mi się ilustracje w tym artykule. Naprawdę fajne zdjęcia.
-
Kamileki Zgłoś komentarzPozostałe dwie imprezy to ta z roku 2009 gdzie nie występował oraz ta z przed roku i sensacyjna przegrana z Rosolem. Wychodzi mi na to, że jeśli król mączki zaprezentuje się na Wimbledonie na swoim dobrym poziomie jest głównym kandydatem do zwycięstwa. Stąd stawiam na Rafaela. Tuż za nim obstawiałbym Djokovica, który ma najprostszą drogę choć nie wolno zapominać o Berdychu.
-
FanRadwana Zgłoś komentarzNie wiem komu kibicować w drodze po końcowy tytuł, więc niech wygra lepszy ;p
-
sonszaj Zgłoś komentarzczy pierwsze mecze na danych kortach się zaczynają o 14.00?Wydaję mi się,że tak było rok temu,ale głowy nie dam
-
justyna7 Zgłoś komentarzNajwiększe szanse na zwycięstwo ma Murray, Djokovic, Dimitrov. Wolałabym, żeby to Brytyjczyk wygrał. ;)
-
Armandoł Zgłoś komentarzFerrer z gwiazdką? hahahahahahahahaha