Wielka Czwórka i co dalej? - zapowiedź turnieju mężczyzn Wimbledonu
O tym, jak duża jest presja brytyjskich kibiców przekonali się w przeszłości Tim Henman i Greg Rusedski. Przez lata zmagał się z nią także Szkot, dodatkowo wygrywając turnieje poprzedzające Wimbledon. W końcu w 2012 roku, kiedy presja była dodatkowo większa przez to, że w tym samym roku odbywały się w Londynie igrzyska olimpijskie, Murray osiągnął finał Wielkiego Szlema, a niecałe dwa miesiące później sięgnął po złoty medal. Rok później zwyciężył na kortach Queen's Clubu, a następnie na wimbledońskiej trawie. Czego mogli chcieć więcej kibice w Wielkiej Brytanii? Kolejnego zwycięstwa!
Fantastyczną passę osiemnastu zwycięstw na kortach trawiastych, Szkot przedłużył o jeszcze jedno, a następnie uległ Radkowi Stepankowi. Powrót na kort po dłuższej przerwie, nie był dla 27-latka szczególnie udany. Na szczęście, choć miewał występy lepsze i gorsze, w Wielkim Szlemie poradził sobie całkiem dobrze, osiągając ćwierćfinał Australian Open i co ważne - półfinał Rolanda Garrosa.
Występy Szkota na korcie nieco odeszły na drugi plan, kiedy poinformował świat o zatrudnieniu Amelie Mauresmo na stanowisko trenera. - Jest fantastyczną tenisistką, wygrała Wimbledon, Australian Open i była liderką rankingu. Jest bardzo spokojną osobą. Myślę, że będziemy się ze sobą dobrze dogadywać, a to ważne. To dla mnie coś nowego, mam nadzieję, że będzie dobrze - zaznaczył Murray. Była tenisistka zapewniła, że chce pomóc Szkotowi, ale raczej nie ma zamiaru podróżować z nim przez cały rok. - Oczywiście chodzi o to, żeby wygrać w Wielkim Szlemie. Priorytetem jest obrona tytułu na Wimbledonie - zapewniła Mauresmo.
Szkot trafił do tej samej połówki drabinki, co Novak Djoković, a jego pierwszym rywalem będzie David Goffin. Wyniki z innych turniejów można puścić w niepamięć. Murray na kortach trawiastych, przed własną publicznością, wzniesie się na wyższy poziom, do presji zdążył się już przecież przyzwyczaić.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!
-
michal l Zgłoś komentarzForumowiczom anglojęzycznym polecam stronę BBC.co.uk/podcasts. Wywiad z Judi Murray-Desert Island Discs with Kirsty Young.
-
Tomek Majda Zgłoś komentarzlubi graćna trawie ale w tym roku się skopromituje się odpadając najpóżniej w 3 rundzie.
-
Lady Aga Zgłoś komentarzale dopóki tak się nie stanie, nie mam zamiaru przymykać oka na twoje głupoty :P
-
Tomek Majda Zgłoś komentarzRadwańska nigdy nie była dobra a trawie,osiągała tam fartowne wyniki ,bo miała sporo szczęśćia.
-
Tomek Majda Zgłoś komentarzJak po meczu z Karoliną Pliskovą w 2 rundzie Rolland Garros 2014 powiedziałem że Radwańska odpadnie w 3 rundzie z Tomljanović to prawie nikt nie wierzył.
-
Tomek Majda Zgłoś komentarzBoisz się kompromitacji i tyle.Znasz się na tenisie ale nie umiesz przewidzieć najbliżsyzch sensacjii
-
Lady Aga Zgłoś komentarzSzwedowej uważasz za sukces? xd
-
Fabulous_Killjoy Zgłoś komentarzteż w roli "czarnego konia". Niby Wielka Czwórka. Ale kto? Nikt nie wydaje się "pewniakiem". Nie wiem, jak z Rafą. Vamos ma słuszność mówiąc, że w poprzednich latach nie przygotowywał się on zbyt intensywnie na sezon trawiasty. Jak będzie w tym roku, jest rzeczą niewiadomą do momentu wyjścia przez Hiszpana na kort. W moich marzeniach zwycięża Muzza, jednak po kompromitacji ze Stepankiem jestem pełna wątpliwości. Chociaż...w sumie to nie chodzi o Stepanka. Murray przegrał ten mecz na własne życzenie. Dużo mówi się, że trochę się w tym meczu podłożył, by zyskać czas na gruntowne przygotowania na wimbledońskie starcie. Moim zdaniem jak na dłoni było widać, że zwalniał rękę, ale przede wszystkim to przegrał w głowie, podczas gdy Czech wykazał się nerwami ze stali. Bardziej martwi mnie jednak brak pewności siebie, z jaką gra ostatnio Andy. Brakuje mi zimnej głowy i żelaznej konsekwencji z czasów Lendla. Półfinał RG z Nadalem był w jego wykonaniu naprawdę smutnym, pełnym bezsilności spektaklem. I wcale nie usprawiedliwia go mączka, na której zdecydowanym faworytem jest zawsze Hiszpan. Postawienie tak słabego oporu dobrze o Muzzmanie nie świadczy. Tak więc Szkot i Hiszpan to dla mnie niewiadome. Zobaczymy, z jakim morale przystąpią do turnieju. Federer to król Wimbledonu, gdzie triumfował siedmiokrotnie. Zeszły sezon obfitował w zaskakujące i bolesne porażki mistrza, który obecnie wydaje się solidniejszy. Czy jednak nie zepchnie go z piedestału młody wilk, tak jak w Paryżu? Natomiast Djoković dźwiga balast kilku z rzędu przegranych finałów turniejów wielkoszlemowych. RG 2014, US Open 2013 i RG 2012 z Nadalem. Wimbledon 2013 i US Open 2012 z Murrayem. Przegrywał też w półfinałach, w tegorocznym AO Stan wyrzucił go jeszcze wcześniej. Ostatnio triumfował w Melbourne w 2013 roku. Czy ta passa nie wpłynie na jego nastrój przed londyńską lewą Wielkiego Szlema? Nole może zajść daleko, ale czy nie zadrży mu ręka, gdy przyjdzie mu rozgrywać decydujący punkt? To faktycznie otwiera drogę nieco bardziej zaskakującym półfinalistom bądź ćwierćfinalistom. Jednak nie będzie to Rao, prędzej już chyba uwierzę w Janowicza. Szanse wydaje się mieć Gulbis. Może też Nishikori? Tu jednak duży znak zapytania ze względu na wątłe zdrowie, a i jego najlepszym wynikiem w Londynie pozostaje 3 runda. Stan Wawrinka? W tym roku dokonywał wielkich rzeczy. W Berdycha nie uwierzę pomimo tego finału z 2010 roku. Del Potro jest nieobecny (a wielka szkoda, bo w obliczu słabości najściślejszej czołówki mógłby skorzystać i wpisać się do annałów tego sportu). Może Dimitrov? Jego zwycięstwo w niedawno zorganizowanym turnieju na trawie robi dobre wrażenie i pozwala mieć nadzieję na dobry wynik w Wimblu. Niezwykle trudno przed tym Szlemem wyrokować. Każdy z tenisistów Big Four boryka się z jakimś mniejszym lub większym kryzysem. Del Potro to Wielki Nieobecny, Berdych nie wykorzystuje szans. Jest za to Stan i Młode Wilki. U pań równie łatwo o niespodziankę. Jednoosobowa czołówka kobiecego tenisa coraz częściej zalicza niekontrolowane wpadki. To tak naprawdę od niej zależy przebieg całych zawodów.
-
Tomek Majda Zgłoś komentarzRoger i Djoković odpadną w pierwszych 3 rundach.A Wimbledon wygra Nadal,albo Lopez :)
-
basher Zgłoś komentarzwilczków' się przebije. Ernests? Dimi? JJ? Tak, żeby trochę namieszać.
-
Grzymisław Zgłoś komentarzmecze wygrywać z dobrze odbierającymi rywalami. Także dla mnie wymarzone wyniki to począwszy od 1/8 finału: Sekcja 1 Djoković 3-1 Melzer Sekcja 2 Gulbis 3-1 Cilić Sekcja 3 Anderson 3-0 Murray Sekcja 4(strasznie wredne rozlosowanie Grotha i Dołgopołowa :( ) Dimitrov 3-0 Brown(a niech mu będzie na zdrowie, przyda się awans w hierarchii znaczny) Sekcja 5 Isner 3-1 Istomin Sekcja 6 Janowicz 3-0 Federer Sekcja 7 Raonić 3-1 Kohlschreiber Sekcja 8 Gasquet 3-1 Karlović(no niestety, fantazja nawet nie jest w stanie ogarnąć Ivo pokonującego tak dobrze odbierającego, a Nadala ogra w I Klizan, który przegra z Chorwatem w III rundzie) 1/4 finału: Gulbis 3-1 Djoković(6-3, 6-7, 6-4, 7-6) Djoković nie daje rady przełamać mającego 66% celności I serwu Łotysza przez cały mecz i nie zawsze jest w stanie wytrzymać jego piorunujące returny. Łotysz zaskakujący odporny psychicznie i zabójczo punktujący II serwis Serba. Dimitrov 3-2 Anderson(4-6, 7-6, 7-6, 6-7, 6-3) Pierwszy set dla genialnie serwującego Andersona, potem 3 tie-breaki, a w 5-tym Bułgar 6-3 gdy posypie się serwis słaniającego się na nogach z przemęczenia rywala. Mnóstwo punktów w ataku obu zawodników i niezapomniany spektakl, aczkolwiek wymian powyżej 6-8 uderzeń jak na lekarstwo. Isner 3-2 Janowicz(6-7, 7-6, 6-7, 7-5, 19-17) Też 3 tie-breaki, potem 7-5 dla Isnera, gdy JJ ma 2 podwójne błędy serwisowe w 12 gemie. W piątym secie od stanu 1-1 obaj panowie głównie wywalają returny na oślep oszczędzając siły na lepsze czasy, a przy I serwisie prawie nigdy nie próbują odebrać. Przy stanie 17-18 Janowicz zaczyna od podwójnego, potem Isner odbiera w pole i JJ pudłuje z forehandu. 0-30. Następnie serwuje asa. 15-30. Jednak w kolejnym punkcie Amerykanin wali z całej siły z returnu przy drugim i trafia. 15-40. Potem nerwy ponoszą Janowicza, który pudłuje drugie uderzenie z połowy kortu i po meczu. Przykre to, ale jak doszłoby do piątego to musiałoby tak chyba być. Na pocieszenie w asach 83-75 dla Janowicza. Raonić 3-1 Gasquet(7-6, 6-4, 4-6, 6-3) Reprezentant Kanady przystępuje do tego meczu z nieskazitelnym serwisem, który nie został przełamany, a jedynego seta przegrał w poprzedniej rundzie w tie-breaku. Francuz zmęczony ciężkim bojami z mocno serwującymi rywalami daje radę przełamać, jako pierwszy na Wimbledonie, Raonicia, ale jego serwis pada ofiarą rywala aż 3 razy i nie jest on w stanie zagrozić idealnie pasującemu do nawierzchni trawiastej rywalowi. 1/2 finału Gulbis 3-1 Dimitrow(6-3, 7-6, 5-7, 6-4) Bułgar jest za bardzo zmęczono poprzednimi ciężkimi bojami by pokonać niesamowicie regularnego w serwisie i ataku Łotysza, Pierwszego seta wygrywa Gulbis. W drugim Dimitrov oszczędza się, koncentruje na własnym serwisie, w odbiorze bardzo bierny, pudłu z forehandu przy piłce setowej niweczy jego wysiłki. W kolejnym secie to Gulbis traci panowanie nad sobą, gdy przy stanie 30-0 pudłuje o włos z drugiej piłki. Przegrywa również 3 kolejne i całego seta. Do czwartego przystępuje nadal bardzo niespokojny. Traci serw na 2-0, jednak przy stanie 3-1 po 2 piorunujących returnach zdobywa break-pointa i wykorzystuje go doprowadzając do błędu Bułgara w wymianie. Przy 4-4 Dimitrov, który wyraźnie gorzej kondycyjnie znosi ten mecz nie serwuje już zbyt dobrze, a wymianach górą na ogół Łotysz, który przełamuje do 15. Następnie dobija własnym podaniem rywala i jest w finale. Isner 3-1 Raonic(7-6, 3-6, 7-6, 7-6) Bardzo przewidywalne spotkanie 2 mistrzów serwisu. Górą Isner, który lepiej znosi presję w tie-breakach. Jedyne przełamanie uzyskuje Kanadajczyk, ale to wystarcza do wyrwania jednego seta. Podobnie jak wcześniej Janowicz wygrywa w asach. Tym razem znacznie, bo 48-31. W secie trzecim najdłuższy tie-break sezonu - 21-19 dla Amerykanina. Finał Isner 3-0 Gulbis(7-6, 6-3, 7-5) ??? Wielkie rozczarowanie. Isner wierny swojej strategii oszczędzania sił na końcówkę seta, a Gulbis sparaliżowany presją oraz zmęczony poprzednimi rundami nie jest tak regularny przy serwisie, a także w ataku. Pierwszy set taki, jakiego każdy się spodziewał. W drugim Isner dopada Gulbisa wychodząc na 4-2, przełamując go przy 4-tej okazji w grze na przewagi i nie oddaje przewagi przełamania. W 3-cim zaczyna się od razu od przełamania dla Isnera, ale Amerykanin gubi się nie trafiając żadnego I serwisu w gemie 8, co daje szanse na wyrównanie(wykorzystaną za pierwszym razem). Jednak z kolei w gemie 11 przy stanie 30-30 kontrowersyjna decyzja sędziego(a Gulbis nie ma już challenge'u) o niezaliczeniu asa serwisowego doprowadza do furii Gulbisa, który najpierw długo dyskutuje, a następnie pudłuje II serwis dając jakby mistrzowski punkt Isnerowi. Powtarza się historia z meczu z Janowiczem - Isner ledwo przebija serw na drugą stronę, a Łotysz wali z całej siły w siatkę i Isner serwuje po tytuł. 2 asy i 1 return w siatkę dają od razu 3 piłki mistrzowskie. Pierwszą broni Gulbis wymuszając błąd z bekhendu w wymianie. Jednak w kolejnej akcji II kick serwis Isnera do bekhendu tworzy mu dogodną pozycję do ataku, wali on z całej siły po skosie, czego Gulbis nie przebija już na drugą stronę. KONIEC!!! Może i rozczarowanie, że w 3 setach, może za mało gry, a za dużo złych odbiorów, ale chociaż tryumf serwisu i ofensywnej gry. Może ktoś inny też napisze swój fantasy Wimbledon?
-
Masha Trawiasta Zgłoś komentarzGulbis podobno przepił i przegrał całą wygraną na RG w kasynie
-
Masha Trawiasta Zgłoś komentarzLiczę na Keia i Milosa