Żużel. Drużynowy Puchar Świata dostarczał wielu niespodzianek. Oto najgłośniejsze z nich

Tomasz Janiszewski
Tomasz Janiszewski
Na zdjęciu: pojedynek Australijczyków ze Szwedami

Szwedzi i ich menadżer pogrążeni w chaosie

Edycja: 2013
Miejsce: King's Lynn
Faza: Półfinał

Reprezentacja Szwecji zdobyła najwięcej medali w erze DPŚ (13), wystąpiła w aż 14 finałach na 17 edycji. Raz jednak zaliczyła poważną wpadkę, odpadając już na etapie półfinału. Dekadę temu skandynawski zespół pogrążył się w chaosie, przede wszystkim nie mogąc liczyć na trzy największe swoje gwiazdy z tamtych lat: Jonssona, Lindgrena i Lindbaecka. Poza obiegiem byli także Linus Sundstroem czy Magnus Zetterstroem. To nie zwiastowało niczego dobrego.

Niemniej Szwedzi w King's Lynn liczyli na przynajmniej pokonanie USA, co dałoby im awans do barażu. Czwórka Jonas Davidsson, Dennis Andersson, Daniel Nermark, Peter Ljung zawiodła jednak na Wyspach i straciła do Amerykanów aż sześć punktów, nie mówiąc już o tym, ile dzieliło ją od Duńczyków oraz Brytyjczyków. Trzy Korony były pogubione do tego stopnia, że menadżer Bo Wirebrand, jako "jokera" wystawił Davidssona, gdy ten miał... zero punktów na koncie i raz zdążył być już zastąpionym przez kolegę. Skończył się to tym, że dojechał on do mety ostatni, podczas gdy w tym samym biegu Greg Hancock triumfował, jadąc... jako "joker".

CZYTAJ WIĘCEJ: Jest reakcja policji na wydarzenia z Leszna. Woffinden usłyszy zarzuty?

Czy w tegorocznej edycji DPŚ we Wrocławiu będziemy świadkami choćby jednej głośnej niespodzianki?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Polub Żużel na Facebooku
Zgłoś błąd
Komentarze (0)