Miało go już nie być w klubie. Teraz jest jednym z najlepszych rozgrywających w PLK
Trudne początki "małego generała". O krok od odejścia
Słowa o byciu "ostrowskim Napoleonem" weszły w życie... dopiero w szóstej kolejce PLK. Wtedy to Johnson w spotkaniu z MKS-em Dąbrowa Górnicza zdobył 15 punktów (najwięcej w drużynie), rozdał pięć asyst i wymusił sześć przewinień.
Nie da się ukryć, że dużą cierpliwością w stosunku do jego osoby wykazali się działacze ostrowskiego klubu. Wierzyli w umiejętności amerykańskiego rozgrywającego, choć już po kilku pierwszych meczach mieli podstawy do tego, by go zwolnić i poszukać nowego generała.
Johnson zresztą nie ukrywa faktu, że był blisko opuszczenia drużyny. - Nie był to łatwy czas, ale poradziłem sobie ze wszystkimi problemami i nadal reprezentuję barwy klubu z Ostrowa Wielkopolskiego, co mnie niezmiernie cieszy - mówi.
Amerykanin podkreśla, że PLK niego go zaskoczyła. - Nigdy nie spotkałem się z tak fizyczną ligą. To był mój problem na początku. Nie potrafiłem się zaadoptować. Potrzebowałem na to czasu. Teraz jest znacznie lepiej - zauważa.
-
arekPL Zgłoś komentarzFaktycznie miłe zaskoczenie. Chłopak szaleje , ale nie robi z siebie gwiazdy i "widzi" kolegów . To on w dużej mierze (i KING) przyczynią się , że STAL zagra w "8".