EBLK: O'Neill uratowała Artego, udany rewanż Energi na Ślęzie
Odrodzenie Katarzynek
W Toruniu o wszystkim rozstrzygnęła druga połowa. Katarzynki zdecydowanie poprawiły w niej grę w obronie, a to zapewniło im bezcenny triumf i remis w serii.
Bardzo dobry mecz Lauren Mansfield okazał się kluczem. To ona napędzała tempo gry gry Katarzynek, sama trafiała też ważne rzuty i w trzeciej kwarcie przewaga Energi wynosiła nawet 11 punktów. Ślęza wróciła w czwartej, gdy przegrywała już tylko 43:48.
Wtedy jednak ważną trójkę trafiła "zamrożona" nieco na ławce Katarzyna Maliszewska. Ten rzut złamał wrocławianki i dodał skrzydeł podopiecznym Algirdasa Paulauskasa. Gdy snajperka trafiła po raz drugi zza łuku, torunianki prowadziły już 65:47.
Energa wygrała "pod koszem", gdzie bardzo dużo dobrego zrobiły Monika Grigalauskyte i Kelley Cain. Mansfield z kolei do 10 punktów dołożyła 5 asyst, 5 zbiórek i 4 przechwyty.
Po stronie Ślęzy tym razem zabrakło przede wszystkim drugiego żądła na obwodzie. Swoje zrobiła Sharnee Zoll, ale Elina Dikeoulakou tym razem nie wywalczyła nawet punktu pudłując dziewięciokrotnie z gry. Nic dobrego nie można też powiedzieć o występie Kourtney Treffers. Bez jakości tego duetu Ślęza nie może liczyć na dobre wyniki.
Energa Toruń - 1KS Ślęza Wrocław 65:49 (21:22, 11:10, 16:9, 17:8)
Energa: Grigalauskyte 15, Cain 14 (12 zb), Mansfield 10, Maliszewska 8, Hornbuckle 8 (11 zb), Skobel 7, Diawakana 3, Tłumak 0, Uro-Nilie 0.
Ślęza: Zoll 21, Kaczmarczyk 13, Ajduković 6, Szybała 6, Majewska 2, Treffers 1, Dikeoulakou 0, Boonstra 0, Sklepowicz 0, Sosnowska 0.
stan rywalizacji: 1:1
ZOBACZ WIDEO "Damy z siebie wszystko" #18. Brat Arkadiusza Milika: Chciałbym, żeby Arek się przełamał-
TOM-BYD Zgłoś komentarzArtego straszne męczarnie przeżywa!