Małe NBA w polskiej lidze. "Samolot" Chanasa, "łuk" Wyki, czyli cieszynki koszykarzy
Dariusz Wyka
Sposób okazywania radości po celnym rzucie może stać się znakiem firmowym koszykarza, tak jak w przypadku Dariusza Wyki, którego strzelanie z łuku kojarzone jest właśnie z jego osobą.
- Kiedyś siedzieliśmy z kolegami u mnie, oglądaliśmy NBA. Wtedy Crowder z numerem 99 z Bostonu zrobił łuk po trójce. Zażartowałem, że jak trafię za 3, to też tak będę robić. Zrobiłem, przyjęło się i tak już zostało - mówi.
W NBA podobny znak ma Jamal Murray, nazywany "Blue Arrow", podobnie jak serialowy Oliver Queen.
Grając w Mieście Szkła Krosno, koszykarz często okazywał radość z kolegami z zespołu - z Dawidem Brękiem oraz z Szymonem Rduchem. Z pierwszym robili coś podobnego do słynnej "jazdy motorem" Vince'a Cartera.
- Podczas prezentacji Szymon wybiegał chwilę wcześniej przede mną i tak jakby zabierał mnie na motor, po czym udawaliśmy, że odjeżdżamy (śmiech) - wspomina.
Gest dodawania gazu pokazywał zresztą niejednokrotnie na boisku.
Z drugim natomiast, ukradkiem wzorowali się na Carmelo Anthonym i jego "Three to the Head".
- Gdy Dawid trafił za 3 punkty, robiliśmy wtedy "Carmelo" czyli trzy razy uderzanie w głowę trzema palcami. Naprawdę dużo tego było. Uważam, że fajne są takie cieszynki, ponieważ kleją zespół, poza tym podoba się to kibicom - zauważa Wyka.
-
Zielona Górą Zgłoś komentarzPani Pamelo. Gesty itp to jest mowa niewerbalna.