Od Zaborza aż do Romy - z Łukaszem Skorupskim od juniora do klubu Serie A!

Marcin Ziach
Marcin Ziach

Boisko MKS-u Zaborze przy ul. Wyciska w Zabrzu było kolebką piłkarskiej kariery Łukasza Skorupskiego. Od początku wyróżniał się on na tle innych. Wysoki, barczysty, dobrze zbudowany. Był nastolatkiem, a wyglądał na znacznie starszego, co sprawiało, że w drużynie miał posłuch, a trenerzy widzieli w nim materiał na dobrego bramkarza.

- Zawsze dobrze grał na linii. Miał kapitalny refleks i nawet nie będąc dobrze ustawionym umiał sięgnąć piłkę dzięki szybkości. Na przedpolu zachowywał się jak czołg. Kiedy wychodził do dośrodkowania - wszyscy mu ustępowali, bo mało kto odważył się stanąć mu na drodze. Groziło to uszczerbkiem na zdrowiu. Jedynym, co zawsze irytowało trenerów, było to, że Łukasz nigdy nie łapał piłki. Wolał piąstkować, a to nie była jego najsilniejsza strona - wspomina Przemysław Kotuła, jeden z kolegów Skorupskiego z Zaborza.

W MKS-ie bramkarz dorobił się także sympatycznej ksywki, która towarzyszy mu do dziś. - Dla nas Łukasz nigdy nie był "Skorupem", jak się pisze w mediach. To był po prostu "Pucek". Dlaczego? Bo zawsze, kiedy się śmieje ma takie fajne chomikowate policzki. Do dziś mu to zostało - dodaje.

Polub Piłkę Nożną na Facebooku
inf. własna
Zgłoś błąd
Komentarze (4)