PKO Ekstraklasa. Boruc, Kapustka i inni - wielkie powroty do polskiej ligi. Dawno nie było takiego lata
Waldemar Sobota (Śląsk Wrocław)
Wrocław czekał 7 długich lat na powrót 18-krotnego reprezentant Polski, ale wszystko wydarzyło się po cichu, bez przecieków do mediów. 15 lipca FC St. Pauli poinformował, że 33-latek odchodzi z klubu, a dwa tygodnie później Śląsk pochwalił się sprowadzeniem swojego byłego piłkarza.Sobota grał już w Śląsku w latach 2010-13. Trafił do Wrocławia z I-ligowego MKS Kluczbork i od razu podbił ekstraklasę. Zdobył ze Śląskiem medale mistrzostw Polski ze wszystkich możliwych kruszców, w tym ten najcenniejszy - złoty (2012). Jako jego zawodnik zaistniał też w drużynie narodowej, dla której łącznie rozegrał 18 spotkań. Jego ogólny bilans we wrocławskim klubie to 19 bramek i 21 asyst w 149 występach.
- Towarzyszą mi wielkie emocje i nie mogę doczekać się, kiedy ponownie wybiegnę na boisko w koszulce Śląska. Mam duży sentyment do tego klubu i przez ostatnie siedem lat starałem się śledzić wszystkie doniesienia na temat WKS-u. Chcę jednak podkreślić, że jestem tu dlatego, bo znów chciałbym osiągać z tą drużyną sukcesy - stwierdził po transferze.
Gdzie był, kiedy go nie było? W belgijskim Clubie Brugge (51 meczów, 6 bramek, 8 asyst) i wspomnianym FC St. Pauli (148/15/15). W tym drugim klubie został przekwalifikowany na środek pomocy - nie jest już dynamicznym skrzydłowym, jak mogą go pamiętać kibice PKO Ekstraklasy.
Waldemar Sobota w Ekstraklasie:
89 występów
9 bramek
15 asyst
1 mistrzostwo Polski (2012)
1 wicemistrzostwo Polski (2011)
1 brązowy medal mistrzostw Polski (2013)
-
Robertus Kolakowski Zgłoś komentarzBoruc to jest znaczacy powrot. A Legia, to klub na emryture. Wszystko sie zgadza.
-
zbych22 Zgłoś komentarzWszołkiem i Borucem w składzie. Kmita! Rozbuchane pozytywne myślenie zabija instynkt samozachowawczy,a z atawizmami ciężko wygrać.
-
tomas68 Zgłoś komentarzKwarantanny wywiały tych pseudo trampkarzy.
-
Artur Janiszewski Zgłoś komentarzNo zajebiście - wraca przepłacony szrot, zwykle po 30-stce, który (poza Borucem) nic za granicą w poważnych ligach nie osiągnął. Jest się z czego cieszyć.