Najbardziej utytułowani w Grand Prix 2018. Mistrzów jest pięciu, medale ma ponad połowa
Greg Hancock (USA) - 4 złote, 2 srebrne, 3 brązowe
Śmiało można go określić jako "Mr. Grand Prix". Absolutna legenda, człowiek, który wziął udział we wszystkich edycjach cyklu. Przez 19 lat nie opuścił ani jednego turnieju - imponującą serię (177 rund z rzędu) przerwał dopiero uraz dłoni w 2014. Zdobył dziewięć medali (w erze GP tyle samo, ale jedno złoto więcej, ma Rickardsson), 2553 punkty, odjechał 1186 wyścigów, z czego 437 wygrał. Hancock ani myśli kończyć karierę, choć przecież w czerwcu skończy 48 lat. Gdy brał udział w swoim pierwszym finale IMŚ w życiu (1993), na świecie nie było jeszcze Bartosza Zmarzlika.
Pierwszy tytuł wywalczył 21 lat temu, gdy wespół z Billym Hamillem, tworząc słynny Team Exide, władali światowym speedwayem. Na drugi czekał do 2011 roku. Wtedy dominował podobnie jak 14 lat wcześniej. Kolejne dwa dołożył w 2014 i 2016, bijąc własny rekord bycia najstarszym mistrzem globu w historii dyscypliny. Oprócz czterech mistrzostw zdobył także dwa srebrne (2006, 2015) i trzy brązowe medale (1996, 2004, 2012). Przez wszystkie lata niemal zawsze był w czołówce, tylko trzykrotnie wypadł poza pierwszą szóstkę. Ostatnio nie złamała go najpoważniejsza kontuzja w karierze. Wrócił do pełni zdrowia i jeśli tym razem ominą go wypadki losowe, znów powinien liczyć się w walce o największe laury.
Czy wiesz, że?
Kalifornijczyk ma na swoim koncie wiele rekordów, lecz na szczególną uwagę zasługuje jeden z nich. Wygrywał on turnieje w aż 11 państwach: Wielkiej Brytanii, Czechach, Polsce, Danii, Australii, Norwegii, Łotwie, Chorwacji, Nowej Zelandii, Słowenii i Szwecji. Ta sztuka nie udała mu się jedynie w Austrii, Niemczech (w tym roku nadarzy się okazja), Włoszech i Finlandii.
-
Maciej Falubaz Zgłoś komentarzMonsterki jak zawsze super ☺