Najbardziej utytułowani w Grand Prix 2018. Mistrzów jest pięciu, medale ma ponad połowa
Nicki Pedersen (Dania) - 3 złote, 1 srebrny, 3 brązowe
Walczak z krwi i kości. Nigdy nie odpuszcza, a ostra, nierzadko bezpardonowa jazda stała się jego znakiem rozpoznawczym. Duńczyk nie szuka w żużlu przyjaźni, interesują go tylko zwycięstwa. W GP startuje na pełnych prawach nieprzerwanie od początku XXI wieku. Pierwsze mistrzostwo zdobył wtedy, gdy mało kto na niego stawiał. W 2003 roku skutecznie wmieszał się w zażartą rywalizację Crumpa, Tony'ego Rickardssona i Leigh Adamsa. Po nerwowej, ale szczęśliwej dla niego ostatecznej rozgrywce w norweskim Hamar sięgnął po złoto. Dania po ośmiu latach od triumfu Hansa Nielsena znów miała mistrza świata.
W 2006 zdobył brąz. Na szczyt powrócił z przytupem w kolejnej edycji. Przez dwa sezony wyjątkowo wygodnie rozsiadał się na tronie. W latach 2007-2008 dominował bezsprzecznie. Wyżyłowany do granic możliwość sprzęt, perfekcyjnie zorganizowany team zarządzany przez Johna Joergensena. Nie było na niego mocnych. Jest przy tym ostatnim żużlowcem, który obronił tytuł w IMŚ. W kolejnych latach nie był już tak szybki, przeszkadzały mu urazy. O czwarty złoty medal otarł się w 2012 (srebro), był też trzeci w 2014 i 2015. Kolejne dwa lata to pasmo niepowodzeń i ciężkich kontuzji. Ta ubiegłoroczna postawiła znak zapytania co do kontynuowania kariery. Pedersen znów jednak pokazał, że jest twardy jak skała. Wrócił, jest mocny i marzy o złocie.
Czy wiesz, że?
Krocząc po tytuły w sezonach 2007-2008 osiągnął kilka rekordów cyklu GP, do dziś niepobitych. W pierwszym wygrał 50 wyścigów (na 74), zdobył najwięcej punktów biegowych (179) i turniejowych (196, tyle samo zainkasował Rickardsson w 2005), miał też najdłuższą serię wygranych biegów (11 w ciągu trzech rund). W drugim sezonie awansował natomiast do dziewięciu finałów z rzędu i w każdym stawał na podium.
-
Maciej Falubaz Zgłoś komentarzMonsterki jak zawsze super ☺