Żużel. Zagraniczne legendy GKM-u Grudziądz. Czy Łaguta przebił już Hamilla? Zdecydowanie zdystansowali konkurencję
Amerykański mistrz świata
Billy Hamill to niepodważalna legenda grudziądzkiego speedwaya. Krąży o nim wiele opowieści, znają go nawet młodsi kibice. Amerykanin startował w GKM-ie w latach 1996-2000 oraz w sezonie 2004. Był zdecydowanym liderem drużyny, razem Robertem Dadosem dokonywał cudów w trakcie wyścigów. Gdy jechali razem w parze, to w ciemno można było wpisywać podwójne zwycięstwa do programu zawodów. W 1996 roku został mistrzem świata na żużlu - w tym czasie miał podpisany kontrakt w Grudziądzu. Po osiągnięciu tego sukcesu spotkał się z fanami żółto-niebieskich w teatrze.
Wielu grudziądzan przychodziło na treningi właśnie dla Hamilla, a podczas spotkań ligowych stadion pękał w szwach. Ogłosił zakończenie kariery w 2009 roku, jednak wrócił na tor, aby pomóc reprezentacji USA w Drużynowym Pucharze Świata. Miało to miejsce trzy lata później. Wcześniej skorzystał z gościnności grudziądzkiego klubu i potrenował przy Hallera 4. Cały czas utrzymywał dobre relacje z działaczami, a dla ówczesnego GTŻ-u była to pewnego rodzaju promocja. Raczej nie trzeba nikomu przypominać, że ekipa znad Wisły osiem sezonów temu nie należała do najlepszych drużyn w kraju.
-
dalavega Zgłoś komentarzArtiom to miękka faja w najważniejszych momętach po trzech pewnych 3 zamyka gaz!
-
Znafca Zgłoś komentarzWg mnie Hamill i dlugo, dlugo nic. Wymienil bym w tym gronie Korolewa. Laguta jest ok, ale nie bylo innego, rownie widowiskowo jezdzacego stranieri jak Billy!