Opinie ekspertów przed walką Mairis Briedis - Krzysztof Głowacki mocno podzielone. Faworytem Polak
Konrad Kryk (dziennikarz ToJestBoks.pl)
"Jesteś tak dobry, jak twoja ostatnia walka". Jeśli stare bokserskie powiedzenie okaże się w tym przypadku prawdą, to Krzysztof Głowacki może mieć w sobotę niezłe pole do popisu.
Mairis Briedis zaprezentował się ostatnio poniżej oczekiwań - dystans z nijakim Deslaurierem i kontrowersyjny werdykt z Gevorem pokazują, że w karierze Łotysza mogła się już rozpocząć tendencja spadkowa. Nie możemy nie doceniać bardzo dobrej postawy Noela schowanego za jabem i umiejętnie kontrującego, ale nie sposób nie zauważyć, że nie był to ten sam Briedis, który dał Usykowi najtrudniejszą walkę w karierze.
Tym czego najbardziej brakowało w listopadowym pojedynku Łotysza był timing. Taki problem u 34-letniego, mającego za sobą kilkanaście lat na ringach kickbokserskich i bokserskich zawodnika, może wskazywać na to, że to już czas utraty ważnego atutu. Ręce i tułów nie nadążały za wciąż szybkimi nogami. A to własnie timing spajał cały styl Briedisa, który odnajdywał się w brudnej bitce, ale potrafił też stawiać na klasyczny boks ze zmianą dystansu jak w starciu z Ołeksandrem Usykiem. Bez wyczucia odpowiednich momentów na atak i kontry ringowa praca Mairisa staje się chaotyczna, a próby neutralizacji rywala są bezowocne.
Jeśli jednak zawodnik z Rygi wzniesie się na sportowe wyżyny, to "Główkę" czeka ciężkie zadanie. Briedis w "prime" jest mistrzem inteligentnej neutralizacji. Silnego fizycznie Mike'a Pereza zadusił klinczowaniem jak wąż boa. Arsenał jego brudnych sztuczek jest znacznie szerszy i obfituje w faule. Przeciwko Marco Huckowi użył jego ulubionych broni - ciosów w tył głowy, ściągania łokciami w zwarciu, chwytów zapaśniczych, wejść czołem na łuki brwiowe oponenta. To jednak tylko niektóre elementy tej układanki. Łotysz znakomicie porusza się po ringu i świetnie zrywa tempo, potrafi zaatakować zarówno pojedynczymi mocnymi ciosami, jak i wydłużać serie z uderzeniami na głowę i tułów. Briedis w formie to po prostu wszechstronny, klasowy pięściarz.
Krzysztof Głowacki bardzo dobrze pokazał się w ćwierćfinale WBSS z Maksimem Własowem. Demony z pojedynku z Radczenką zostały zażegnane. Wydaje się, że w karierę pięściarza z Wałcza zostało tchnięte nowe życie. "Główka" podłączał Własowa i potrafił lokować ciosy z różnych płaszczyzn, a fizycznie prezentował się lepiej, niż kiedykolwiek. Więcej było odchyleń, balansu, poruszania się i wciągania rywala na kontry. Motywacja do największych wyzwań gra u Polaka ogromną rolę. W walkach z journeymenami, takimi jak Altunkaya, czy Bruzzese nie przekonywał, Hucka potrafił zaś znokautować, a doświadczonego Cunninghama pokonać zdecydowanie w obronie pasa.
Wadami w boksie Głowackiego są przestoje i tendencja do polowania na pojedyncze bomby. Szukanie nokautu na siłę spowalnia wałczanina i sprawia, że staje się on otwarty i łatwy do trafienia. To woda na młyn dla kontrującego Briedisa, który ma swobodę pracy in-out i w przypadku, gdy Polak spudłuje obszerne overhandy, będzie w stanie błyskawicznie doskoczyć i włożyć serię ciosów w oślepionego przeciwnika pozbawionego balansu.
Problemem po stronie Briedisa będą zawirowania w obozie szkoleniowym - Łotysz pracuje z różnymi trenerami i nie ma zachowanej ciągłości przygotowań. ,,Główka" wręcz przeciwnie - ma za sobą udane obozy w Polsce i Hiszpanii i nie zmienia zwycięskiego składu, którego najważniejszym ogniwem jest Fiodor Łapin. Trener grupy KnockOut jest twórcą sukcesu Głowackiego i potrafi wytworzyć w narożniku tak potrzebną "chemię".
Musimy wziąć pod uwagę nie tylko czysto sportowe aspekty. Tym co może hamować ringowe zapędy obu pięściarzy, są kontuzje. Briedis określił "Główkę" jako "brata od kontuzji" i tak to rzeczywiście wygląda. Polaka trapią urazy dłoni, Briedisa - urazy żeber. Odnowienie kontuzji w trakcie pojedynku może drastycznie przechylić szalę zwycięstwa na jedną ze stron.
Rzeczą, która najpewniej będzie balansować ewentualne niedostatki Briedisa, będzie własny ring - to dla Łotysza drugi półfinał WBSS w ojczyźnie. Mairis nie tylko w wygranym starciu z Gevorem mógł liczyć na wyjątkową przychylność arbitrów. Wyrównane rundy sędziowie zapisywali na korzyść zawodnika z Rygi także w pojedynku z Usykiem.
Wiele zależy od zdrowia i dyspozycji rywali. Obaj mają na siebie nawzajem skuteczne narzędzia zniszczenia. Tym co moim zdaniem przeważy, jest start Briedisa na swoim terenie.
Typ: Mairis Briedis wygra na punkty.
Na kolejnej stronie opinia Mateusza Hencla