Transfery. EBL. Mylne pierwsze wrażenie. Byli zwalniani, później stali się ważnymi postaciami
Ben McCauley (King Szczecin)
Amerykanin Ben McCauley był jednym z pierwszych transferów Kinga Szczecin przed nowym sezonem. Trener Budzinauskas bardzo chciał mieć go w zespole, mimo że w rozgrywkach 2018/2019 nie grał w żadnym klubie. Pierwsze mecze pokazały, że McCauley jest daleki od optymalnej formy (w okresie przygotowawczym walczył z urazami). Miał nadwagę. Koszykarz na co dzień pracował indywidualnie z trenerem od przygotowania motorycznego (zatrudnionym specjalnie przez klub), tak aby jak najszybciej nadrobić zaległości. W dwóch pierwszych spotkaniach zdobył... zaledwie osiem punktów.
McCauley z każdym kolejnym meczem prezentował się jednak coraz lepiej, aż stał się jednym z najlepszych podkoszowych ligi. Amerykanin w rozgrywkach PLK średnio notował 15,3 punktu i 7,1 zbiórki na mecz. W pięciu spotkaniach zdobywał 20 i więcej oczek. Niespodziewanie w połowie lutego opuścił Kinga i wyjechał do Portoryko. Jego zachowanie było sporym rozczarowaniem dla przedstawiciele szczecińskiego klubu, którzy wykazali się dużą cierpliwością, czekali na jego powrót do formy.
Tomasz Jankowski, ekspert stacji Polsat Sport, wybrał go nawet do pierwszej piątki. "Wiem, że może zaskakiwać zwłaszcza obecność Bena McCauleya w pierwszej piątce sezonu, ale postawiłem na niego, mimo że opuścił Kinga przed końcem rozgrywek. Był to jednak najbardziej wszechstronny podkoszowy zawodnik tego sezonu" - argumentował.