Nie taki święty ten nasz "Holy Goalie" - Artur Boruc bronił jak natchniony, zaliczał "wielbłądy" i nawrzucał Smudzie
Mógłby grać w Barcelonie
Boruc przeczekał Smudę i wrócił do drużyny narodowej za kadencji Waldemara Fornalika. Następca "Franza" sięgnął po Boruca w lutym 2013 roku i stawiał na niego do końca el. MŚ 2014. Bramkarza zabrakło jedynie w kończącym eliminacje spotkaniu z Anglią, w którym Biało-Czerwoni grali już tylko o honor. Z udziału w spotkaniu na Wembley wyeliminował go uraz mięśnia uda. Wychowanek Pogoni Siedlce mógł żałować, że przeszedł mu koło nosa występ w świątyni futbolu. Przed spotkaniem z Anglią Gordon Strachan zapowiadał, że Boruc może zostać bohaterem meczu z Synami Albionu.
- Boruc może być jak Tomaszewski na Wembley - co do tego nie mam żadnych wątpliwości. Pamiętam tamtą potyczkę sprzed lat i to, że Tomaszewski miał mecz życia. Boruc jest od niego dużo lepszy, szczególnie pod względem technicznym. Posiada zdolność wygrywania meczów, mocno czuć jego obecność w bramce. Kiedy gra na maksimum swoich możliwości, myślisz: "Jak pokonać tego gościa"? Jest niezwykle utalentowany, świetnie czuje się podczas najbardziej istotnych meczów. Nic go nie rozprasza i mu nie przeszkadza - mówił były opiekun Boruca z Celticu.
- Czułem, że gdyby całkowicie poświęcił się piłce, z łatwością stałby się jednym z pięciu najlepszych bramkarzy świata i mógłby grać w Barcelonie, Realu czy Milanie. Bez wątpienia nie miałby trudności, by się tam odnaleźć - dodał Strachan.
-
iLiKeToSmOkExD Zgłoś komentarzDzięki Artur za wszystko co zrobiłeś dla polskiej piłki!!! Zawsze będziesz wielkim bramkarzem i człowiekiem, i z chęcią poznał bym Cię prywatnie i strzelił parę.. hehe ;D