Od outsidera do bohatera. Kim Rasmussen żegna się z reprezentacją Polski piłkarek ręcznych

Maciej Wojs
Maciej Wojs

Jak feniks z popiołów

Zakończone klęską Euro 2014 nie zwiastowało dobrze przed rozegranymi rok później mistrzostwami świata w Danii. Przed samym turniejem kadra grała w kratkę i w pierwszych meczach mistrzostw również prezentowała się co najwyżej przeciętnie. Nad Rasmussenem zaczęły zbierać się ciemne chmury.

Biało-Czerwone awans do fazy pucharowej wywalczyły z problemami. Po ciężkich bojach pokonały outsiderów z Kuby i Chin, a o wygraną z Angolą bić musiały się do samego końca. Porażki ze Szwecją i Holandią nie napawały optymizmem. - W 1/8 finału wszystko może się zdarzyć - powtarzał jak mantrę Rasmussen i tak jak dwa lata wcześniej jego zespół znów zaskoczył.

W meczu o awans do ćwierćfinału Polki pokonały Węgierki, a w następnej fazie ograły główne kandydatki do złota, Rosjanki. Kadra znów była na topie, a o Rasmussenie mówiło się w samych superlatywach. Nic jednak dziwnego - awans do półfinału turnieju był równie wielkim sukcesem, jak w 2013 roku w Serbii.

Polub Piłkę Ręczną na Facebooku
inf. własna
Zgłoś błąd
Komentarze (2)
  • Bogdan Nieploszczuk Zgłoś komentarz
    patałachy zatrudnili za to Hofmana eks posła co samochodem w 6 osób do Matrytu jeżdził , bidulek , znalazł prace w zwązku piłki ręcznej . Panowie olewam was moczem.