Redakcja SportoweFakty.pl typuje wynik polskiego ćwierćfinału Wimbledonu
Łukasz Iwanek: Miał być ćwierćfinał Federer - Nadal, a będzie Janowicz - Kubot. Brzmi jak sen, który nie miał prawa się spełnić, a jednak w środę cała Polska i cały świat będzie oglądać polskie starcie o półfinał Wimbledonu. Piękny jest ten tenis, piękny jest Wimbledon, magiczna jest ta trawa, tak wymagająca także z tego względu, że tak krótko gra się na niej w sezonie. Dla wielu jest na niej za ślisko i za szybko, choć to już nie jest ta trawa, co jeszcze kilka lat temu, gdy piłki śmigały nad siatką niemal z prędkością światła. Nasi panowie skorzystali z potknięć gigantów ze Szwajcarii i Hiszpanii, ale szczęściu też trzeba umieć pomóc. Sami grali momentami jak z nut - Janowicz z Almagro, Kubot z Paire. Wykorzystali swoją wielką szansę i oto w środę, najpewniej bliżej wieczora, poznamy pierwszego polskiego półfinalistę!
Ten Wimbledon to dowód na to, że niezłomność umysłu i ciężka praca naznaczona wieloma wyrzeczeniami może dać efekt, nawet gdy jest się już panem po 30-tce. Kubota bardzo cenię za pełen profesjonalizm i absolutne oddanie się tenisowi. Nawet gdy mu się nie układało miłość do uprawianej dyscypliny nigdy nie wygasła. Jeszcze bardziej wytężona harówka sprawiła, że mając 31 lat przeżyje największy dzień w swojej tenisowej karierze. Dla Łukasza to jest ukoronowanie jego nieusłanej różami kariery. On musiał to sobie wszystko wyszarpać ogromnym sercem do walki, bo nie ma wrodzonego talentu do białego sportu.
Janowicz za to jest na początku drogi do chwały. Łodzianin ma wszelkie zadatki na to, by zostać największym tenisistą w historii Polski. Jurka uwielbiam za żywioł, za fantazję, która czasem go ponosi, ale jego mecze przez to nigdy nie są nudne, bo nagle w zupełnie niespodziewanym momencie sięga po jakieś nietuzinkowe zagranie. Łodzianin jeszcze rok temu o tej porze pałętał się po Challengerach. Jak szybko jego kariera nabrała rozpędu, po Wimbledonie będzie już w Top 20!
Mecz Kubot - Janowicz to triumf polskiego tenisa, ale i zagranicznej myśli szkoleniowej. Łukasz otoczony jest Czechami. To Jan Stoces przekonał go, że taktyka serwis-wolej jest stworzona dla niego. Jerzy za to postawił na, w niczym nie ograniczający jego chęci budowania widowisk także emocjami, spokój Fina Kima Tiilikainena. Z jednej strony zabójczy serwis, forhend i drop szoty Janowicza, a z drugiej klasyka tenisa, czyli tak rzadko już spotykana gra serwis-wolej w wykonaniu Kubota.
Komu będę kibicował? Nie sympatyzuję z jednym bardziej, a z drugim mniej. Obu bardzo cenię za to, że budują historię męskiego tenisa w Polsce. Za to, że dzięki nim, do spółki z Agnieszką Radwańską, nasz tenis wychodzi z polskiej prowincji na międzynarodową metropolię. W środę będę kibicował po prostu polskiemu tenisowi. Mam nadzieję, że Janowicz i Kubot, obaj stawiający na atak, ale prezentujący odmienne style gry, na korcie 1 stworzą gigantyczne widowisko, które będzie pamiętane po latach. Chcę by po latach Brytyjczycy wspominali: "tutaj Polacy stoczyli epicką batalię w ćwierćfinale!". Serwis daje przewagę Janowiczowi, return ma jednak lepszy Kubot. Wydaje mi się, że ostatecznie górą będzie łodzianin, ale po pięciosetowej batalii.
Typ: Jerzy Janowicz w pięciu setach
Polub i komentuj profil działu tenis na Facebooku, czytaj nas także na Twitterze!
-
Go Luki Go Zgłoś komentarzLuki go!!!!
-
TeofilKonopka Zgłoś komentarzTypy takie przekorne więcej do zaoferowania ma Janowicz ale tez chciałbym Kubota to jego ostatnia szansa na 90% na półfinał WS a Jerzyk jest młody wygra jeszcze nie jeden raz.