Rozbity Djoković i Federer na fali - zapowiedź turnieju mężczyzn US Open
W nowojorskiej talii ze 128 kartami, Jo-Wilfried Tsonga będzie jednym z jokerów. Wydawało się, że trwający od prawie dwóch lat kryzys - wcale już niemłodego Francuza - będzie tym ostatecznym, odcinającym tenisistę od ścisłej czołówki. Tymczasem Tsonga w Toronto zszokował cały tenisowy świat i odprawił kolejno Novaka Djokovicia, Andy'ego Murraya, Grigora Dimitrowa oraz Rogera Federera, tracąc w tych czterech spotkaniach zaledwie jednego seta.
Francuz ponownie porwał publiczność i zaskoczył rywali tym, co potrafi robić najlepiej. Prostym, acz niezwykle skutecznym tenisem, opartym na potężnym serwisie, forhendzie i braku lęku przed ryzykiem. Dyspozycja serwisowa Tsongi w Kanadzie była piorunująca i doskonale pokazała, jak groźnym staje się tenisistą, gdy tylko odpowiednio wspiera go pierwsze podanie.
- Wciąż wierzyłem w siebie, mimo że sporo osób zaczynało wątpić. Ciężko pracuję, odnalazłem motywację, chcę zwyciężać i grać swój najlepszy tenis. Z tygodnia na tydzień gram lepiej, dobrze prezentowałem się już w Paryżu i Londynie. To dla mnie ważny tytuł, ważny dla moich ambicji i całej kariery - mówił po zwycięstwie Francuz.
Największym atutem Francuza jest jego nieprzewidywalność na korcie. Były finalista Australian Open wpada czasami na co najmniej nieszablonowe pomysły i zagrywa piłki, o których bardziej wyrachowani rywale nawet by nie pomyśleli, co owocuje zarówno efektownymi zwycięstwami, jak i pięknymi katastrofami. Tsonga to typ tenisisty, który gra seriami. Gdy mu się wiedzie, jest w rytmie, staje się piekielnie niebezpiecznym rywalem, zdolnym do pokonania każdego. Francuz nie boi się wygrywać z najlepszymi i świetnie czuje się w świetle reflektorów na największych kortach świata.
Co ważniejsze, nie zadowala się pojedynczym zwycięstwem. W ostatnich latach trudno policzyć przypadki tenisistów, którzy po sprawieniu niespodzianki w kolejnym spotkaniu nie byli w stanie odzyskać wewnętrznej równowagi. Tsonga do nich się nie zalicza - mentalnie jest od nich dojrzalszy i silniejszy.
Jaką wagę należy przywiązywać do wpadki w Cincinnati? Chyba niedużą. Tsondze w Ohio nie przysługiwał wolny los i po wygraniu sześciu pojedynków w Toronto, już we wtorek musiał wyjść na kort w kolejnej imprezie. W Nowym Jorku Francuz powinien być wypoczęty i bardzo groźny.
-
pedro Zgłoś komentarzOdjechał redaktor Pałuba! Najlepsze zapki tylko na SF!
-
RF Zgłoś komentarzwygrał) ale miejsce zawsze dla niego znajdziecie :)
-
RvR Zgłoś komentarzTylko Muzza! Ognia! :)