Agnieszka Radwańska wyprzedziła Wojciecha Fibaka - wszystkie polskie wielkoszlemowe półfinały
Łukasz Kubot - dwa wielkoszlemowe półfinały (Australian Open 2009 w deblu i Australian Open 2014 w deblu)
W 2009 roku w zaledwie drugim występie w Australian Open Kubot i partnerujący mu wówczas Oliver Marach byli rewelacjami turnieju debla. Polak i Austriak szli jak burza przez imprezę w Melbourne. W drodze do 1/2 finału nie stracili ani jednego seta. Już w II rundzie sprawili wielką sensację, pokonując najwyżej rozstawionych Daniela Nestora i Nenada Zimonjicia. W 1/4 finału natomiast odprawili z kwitkiem Fyrstenberga i Matkowskiego. Niestety, dobra passa zakończyła się w półfinale, w którym polsko-austriacka para ugrała tylko cztery gemy w konfrontacji z deblem Mahesh Bhupathi / Mark Knowles.
Na grę w Australian Open 2014 Kubot umówił się z Jeremym Chardym. Propozycję wspólnych występów wysunął mu jednak Robert Lindstedt i Polak na nią przystał. Efekt przeszedł najśmielsze oczekiwania. Po dwóch łatwych wygranych w III rundzie Kubot i Lindstedt pokonali znakomitych Marcelo Melo i Ivana Dodiga. Następnie uporali się ze zwanym "Bestią" Maksem Mirnym i czarodziejem jednoręcznego bekhendu Michaiłem Jużnym. W półfinale polsko-szwedzki duet po trzech zaciętych setach wyeliminował Michaela Llodrę i Nicolasa Mahuta.
W finale czekali już Eric Butorac i Raven Klaasen. W sobotni wieczór 24 stycznia 2014 roku Kubot i Lindstedt wznieśli się na wyżyny. Lubinianin czarował przy siatce, a Szwed wbijał kolejne "gwoździe". korzystając z morderczego serwisu i forhendu. Mecz zakończył się zwycięstwem "naszej" pary 6:3, 6:3. - Byłem dziś naprawdę bardzo skoncentrowany. Chyba zagrałem najlepszy mecz deblowy w całym moim życiu. Nie popełniałem zbyt wielu błędów, nie myliłem się zbyt często przy returnie. Wykorzystaliśmy doświadczenie trenera Roberta i mojego idola, Jonasa Björkmana. To były dla mnie dwa niezapomniane tygodnie. Nie znajduję słów. Razem z Robertem daliśmy z siebie wszystko w ciągu tych dwóch tygodni - mówił.
Po zakończeniu spotkania Kubot mógł odtańczyć kankana w glorii trzeciego w historii polskiego tenisa mistrza wielkoszlemowego. - Uzgodniłem ze swoją rodziną, że jeśli wygram ten turniej, to na korcie centralnym zatańczę kankana. Nie było to chyba nawet takie zawstydzające. Oczywiście, kierowałem się własnymi emocjami i jestem bardzo szczęśliwy - powiedział. Na pytanie, dlaczego tańczył sam, odparł ze śmiechem: - Robert był już trochę zmęczony. Widziałem, że łapią go kurcze, dlatego nie chciałem, by podnosił nogi tak wysoko.
-
Allez Zgłoś komentarzartykul bez sensu . Mieszacie polfinaly z finalami a to przeciez zasadnicza roznica. Nie radze tracic czasu na ten "artykul". Typowy zapychacz. "Redakcja" sie popisala, kolejny raz.
-
stanzuk Zgłoś komentarzNie kompromituj się Szanowna Redakcjo, jakim cudem Radwańska mogła wyprzedzić Fibaka w ilosci wielkoszlemowych półfinałów, jak on ani razu nie był w półfinale.
-
Jak Feniks z popiołu Zgłoś komentarzCo za bzdurny artykuł.