Żużel. Drużynowy Puchar Świata dostarczał wielu niespodzianek. Oto najgłośniejsze z nich

Tomasz Janiszewski
Tomasz Janiszewski
Na zdjęciu: reprezentacja Szwecji

Szwedzi bez legendy w składzie godzą rywali

Edycja: 2003
Miejsce: Vojens
Faza: Finał

Początek XXI wieku należał do Australijczyków, którzy zwyciężyli w dwóch pierwszych edycjach nowego formatu Drużynowych Mistrzostw Świata. Także to ich typowano do triumfu w trzeciej, która odbywała się na torach w Danii i była ostatnią, w której w decydujących turniejach jechało pięć ekip. Szanse Kangurów wzrosły po tym, jak okazało się, że Szwedzi, którzy męczyli się w barażu z Czechami, nie mogą korzystać z leczącego uraz Tony’ego Rickardssona.

Tymczasem w decydującej imprezie fenomenalnie dysponowany był Mikael Max (zdobył aż 25 punktów!) i wraz z Peterem Karlssonem, Andreasem Jonssonem, Davidem Ruudem oraz Peterem Ljungiem sprawili psikusa m.in. faworytom z antypodów oraz spragnionym sukcesu gospodarzom, sięgając po puchar. Zresztą Vojens było dla Trzech Koron szczęśliwe także dwanaście lat później, gdy Jonssona wspierali Fredrik Lindgren, Antonio Lindbaeck oraz Linus Sundstroem. Po bardzo wyrównanej batalii to oni wznieśli na podium trofeum im. Ove Fundina.

CZYTAJ WIĘCEJ: Uczestnik Grand Prix wrócił na tor. Wypowiedział się o stanie zdrowia

Czy w tegorocznej edycji DPŚ we Wrocławiu będziemy świadkami choćby jednej głośnej niespodzianki?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Polub Żużel na Facebooku
Zgłoś błąd
Komentarze (0)