Żużel. Egzotyka w cyklu Grand Prix. Łotwa za sprawą Andrzeja Lebiediewa dołącza do elity

Tomasz Janiszewski
Tomasz Janiszewski
Martin Smolinski w kasku niebieskim

Niemcy - Martin Smolinski

Do startu przyszłorocznej edycji będzie jedynym stałym reprezentantem z tego kraju. Podobnie jak Andrzej Lebiediew wśród nominowanych do jazdy ze stałą "dziką kartą" znalazł się bowiem najlepszy obecnie żużlowiec naszych zachodnich sąsiadów - Kai Huckenbeck. Tym samym po dekadzie Niemcy znów będą mogli oglądać regularnie w IMŚ rodaka. Poprzeczka jest zawieszona całkiem wysoko, bo jednak dorobek Smolinskiego naprawdę był okazały.

Już inauguracja wypadła niczym marzenie. Bawarczyk zaszokował świat speedwaya i wygrał turniej w nowozelandzkim Auckland. Później do finału już nie awansował, za to trzy razy kończył jazdę na półfinale. Ani razu nie zdobył mniej niż 3 punkty, a w sumie stracił 17 do ósmego, ostatniego bezpiecznego miejsca. Smolinski zajął 12. lokatę i wtedy zaproszenia nie otrzymał. Dostał je na sezon 2020, lecz z powodu kontuzji musiał zrezygnować ze startów w GP.

CZYTAJ WIĘCEJ: Fogo Unia Leszno ogłosiła nowego menadżera!

Czy Andrzej Lebiediew zakończy cykl Grand Prix 2024 w pierwszej dziesiątce klasyfikacji generalnej?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Polub Żużel na Facebooku
Zgłoś błąd
Komentarze (3)
  • speed01 Zgłoś komentarz
    Andrzej nie daje się do GP. Wie to każdy, kto obserwował jego "popisy" w tym sezonie.
    • Zamknięta w klatce pożądania Zgłoś komentarz
      Ma być emocjonująco, a nie egzotycznie. Jak GP będzie szło w kierunku dopuszczania do jazdy takie lebiegi pokroju Lebiediew…to trzeba się przygotować na rychły upadek tego cyrku.
      • Don Ezop Fan Zgłoś komentarz
        W GP bedzie nuda bez sasiada Don Bartolo Czekanskiego...