Oni nie dali się kontuzjom. Wrócili wbrew logice!
Zdecydowanie najwybitniejszym wychowankiem w historii gorzowskiego żużla jest Edward Jancarz. Dwukrotny indywidualny mistrz Polski i wielokrotny medalista mistrzostw świata zrobił wielką karierę, ale jak twierdzi publicysta Grzegorz Drozd: - Stracił on najlepszy okres w swojej karierze.
Jancarz pod koniec lat 60. był na topie. Jesienią 1969 roku w towarzyskim meczu Stali Gorzów z Poole Pirates uczestniczył jednak w groźnym wypadku, po którym zwichnął bark. - Była to dokuczliwa kontuzja, bo później musiał jeździć z towarzyszącym bólem - wspomina Drozd. Gdy Jancarz wracał już do wielkiej formy, w trakcie sezonu 1972, podczas treningu na pełnej prędkości uderzył w bandę i doznał wielu obrażeń, m.in. otwartego klinowego złamania kości piszczelowej w stawie kolanowym. "Eddy" złamał ponadto kość strzałkową i palec u ręki.
- Jancarzowi groziło stałe kalectwo bowiem kolano nie goiło się i było sztywne. Nie mógł go zginać, ale uparte wizyty u różnych specjalistów i nieustająca rehabilitacja oraz ćwiczenia odniosły skutek. Ciekawostką jest fakt, że zepsuta winda w jego bloku pomogła mu wpaść na pomysł żeby biegać po schodach w tę i z powrotem i w ten sposób ćwiczyć kolano. Jancarz, mimo ostrzeżeń lekarzy, wrócił na tor na początku 1973 roku - komentuje publicysta WP SportoweFakty.
W 1975 roku, mając 29 lat, Jancarz po raz pierwszy w karierze został Indywidualnym Mistrzem Polski, pokonując w Częstochowie tamtejszego matadora, Marka Cieślaka. Sukces powtórzył osiem lat później w Gdańsku, będąc lepszym od miejscowego lidera, Zenona Plecha.
-
teknokiller Zgłoś komentarzbędą zawsze jakaś adrenalina.Po prostu w każdej dziedzinie życia można załapać się na wózek inwalidzki lub pochówek.I już o tym pisano ,śpiewano ,przypominano.
-
Dumny Polak Zgłoś komentarzE Panie redaktor a o KAROLU ZĄBIKU to już nikt nie pamięta ?!
-
kicol95 Zgłoś komentarzTodd Wiltshire pamiętam jak awansował do GP wygrywając ówczesny finał interkontynentalny i w swoim debiucie w Pradze zajął 4 miejsce a w następnym turnieju był 3 wspaniały zawodnik,który pomimo koszmarnej kontuzji wrócił i jeździł na bardzo wysokim poziomie.
-
sympatyk żu-żla Zgłoś komentarzwieku powyżej 60 odczuwa wszystkie urazy jakie zaznał na torze podczas czynnej jazdy,
-
HDZapora Zgłoś komentarzA za Kapałą stoi Zdzisław Waliński
-
W i W Zgłoś komentarzkilka przypadków jest pominiętych są tylko ,,wybrańcy" jak to zwykle bywa,należy pamiętać o wszystkich,którzy stracili zdrowie na zawsze....
-
Sylwester Niedziela Zgłoś komentarzbrakuje tu Roberta Dadosa .
-
Colly626 Zgłoś komentarzjest imponująca. Właśnie dlatego kocham ten sport. Daje mi możliwość oglądania na torze osoby, które zwalczają swoje słabości, pokazują, że wszystko jest możliwe no i są po prostu wielcy! Aż trudno uwierzyć, że tak wielu z wymienionych wyżej żużlowców, mimo przykrego losu powiedziało NIE i stawiło czoło temu, co ich spotkało. Nie zdajemy sobie sprawy z tego jak wiele ich to kosztowało! Wygrali walkę, najtrudniejszą w życiu. Opuścili tor na własnych warunkach. To cudowne. Mam nadzieję, że tak będzie i z tymi, którzy niedawno zostali skazani na tę samą, bądź jeszcze trudniejszą walkę. Powodzenia!
-
anty stolik Zgłoś komentarzszacun dla twardzieli żużlowców
-
mecenas z Rzeszowa Zgłoś komentarzyo gabba gabba
-
lukim81 Zgłoś komentarzkarambolu leżała cała czwórka).By zakończyć na dobre karierę.
-
M70 Zgłoś komentarzw zasadzie zakończyła jego karierę podczas test-meczu Polska - Włochy. Chyba w dechy wsadził go Valentino Furlanetto albo Armando Dal Chiele. Dodałbym jeszcze Karola Ząbika, po tym jak przyjął w Lesznie na klatę motocykl myslałem, że trup na miejscu!! Wrócił na tor ale to już nie był ten sam chłopak. Potem jeszcze dzwon w Toruniu i walka z samym sobą. Wielka szkoda Karola bo to był olbrzymi talent.
-
charismatic enigma Zgłoś komentarzjeden brązowy(1966). W 1961 roku z reprezentacją Polski zdobył złoty medal DMŚ, a w 1963 brązowy. W 1961 był 7 w IMŚ. Był 4-krotnym IMP(1953,1956,1961,1962), a także dwukrotnym brązowym medalistą IMP(1950,1959). W 1956 roku był triumfatorem Memoriału Alfreda Smoczyka. Poza tym razem z drużyną Stali Rzeszów ustanowił rekordową serię meczy w lidze bez porażki, która do dziś nie została pobita. Tak powinien wyglądać opis osiągnąć śp. Floriana Kapały!