Oni nie dali się kontuzjom. Wrócili wbrew logice!

 Redakcja
Redakcja

Sławomir Drabik 

Obecnie cała uwaga częstochowianina jest skupiona na karierze jego syna, Maksyma. Przed laty jednak to właśnie "Slammer" dzielił i rządził na żużlowych salonach. Z jego wieloletniej kariery można zapamiętać trzy wypadki, które niosły za sobą poważne konsekwencje.

W 1998 roku "Slammer" uczestniczył w koszmarnie wyglądającym karambolu wraz z Piotrem Świstem na torze w Opolu podczas spotkania Północ - Południe. Owal opuścił na noszach. Potem w swoim stylu wyznał, że tuż przed utratą kontroli nad motocyklem, widząc co się dzieje, miał "oczy większe od kasku". Później solidnie "przydzwonił" w czeskim Slanym w 2004 roku i w swojej rodzinnej Częstochowie podczas Pucharu Gorących Serc (2007 rok). Każdy z tych karamboli mógł zakończyć karierę Drabika.

Najpoważniejsza kraksa, to zdecydowanie ta z Czech. W tamtym sezonie "Slammer" spisywał się wręcz rewelacyjnie, był liderem Atlasa Wrocław i mimo 38 wiosen na karku otrzymał dziką kartę na turniej Grand Prix rozgrywany w naszym kraju. Niestety, znakomitą passę przerwał wypadek. - Kręgosłup był porozwalany. Nie wspominam już o żebrach, czy mostku… - mówił 10 lat po tym wydarzeniu sam zainteresowany.

- Dosyć szybko wsiadłem jednak po nim na motocykl. Wszyscy byli pod wrażeniem, że podczas ostatniej imprezy we Wrocławiu Drabik wsiada na maszynę, gdy jeszcze niedawno śmigał w gorsecie. Lekarz we Wrocławiu po obejrzeniu badań nie chciał mnie do kriokomory wpuścić. Mówił, że to niemożliwe. Spytał: "jak ty w ogóle żyjesz?" Byłem też u takiego specjalisty, który różnych gości miał np. z Formuły 1, czy ścigaczy, ale twierdził, że czegoś takiego jeszcze nie widział. Dosyć długo u niego posiedziałem. On mnie poskładał, pospawał i na koniec tego feralnego sezonu udało mi się wystartować. Najciekawsze jest to, że ja tę imprezę wygrałem. Chłopaki nie dowierzali, że byłem po takim poważnym dzwonie - opowiadał Drabik senior.

Jego postać w żużlowym świecie jest zaiste nietuzinkowa. Wychowanek Włókniarza Częstochowa to dwukrotny IMP, uczestnik cyklu Grand Prix, mistrz świata par. Na jego koncie jest zapisanych szereg sukcesów. Wszystkie one są wynikiem uporu, zaangażowania, ambicji i wytrwałości. Po fatalnym wypadku w Czechach Drabik zdobył m.in. Mistrzostwo Polski Par Klubowych razem z Sebastianem Ułamkiem.

Polub Żużel na Facebooku
inf. własna
Zgłoś błąd
Komentarze (23)
  • teknokiller Zgłoś komentarz
    No kurcze jak już słyszę o tylu wózkach inwalidzkich to może powoli trzeba by zrobić nową dyscyplinę,liga. ŻUŻEL NA WÓZKACH INWALIDZKICH. Dla byłych żużlowców ,którzy zawsze nimi
    Czytaj całość
    będą zawsze jakaś adrenalina.Po prostu w każdej dziedzinie życia można załapać się na wózek inwalidzki lub pochówek.I już o tym pisano ,śpiewano ,przypominano.
    • Dumny Polak Zgłoś komentarz
      E Panie redaktor a o KAROLU ZĄBIKU to już nikt nie pamięta ?!
      • kicol95 Zgłoś komentarz
        Todd Wiltshire pamiętam jak awansował do GP wygrywając ówczesny finał interkontynentalny i w swoim debiucie w Pradze zajął 4 miejsce a w następnym turnieju był 3 wspaniały zawodnik,który pomimo koszmarnej kontuzji wrócił i jeździł na bardzo wysokim poziomie.
        • sympatyk żu-żla Zgłoś komentarz
          Zawodnik startujący na torze żużlowym jest twardzielem.Powyżej są podane zawodnicy po ciężkich kontuzjach i nadal bawi się w tym sporcie,Adrenalina robi swoje ,Zawodnik na emeryturze
          Czytaj całość
          wieku powyżej 60 odczuwa wszystkie urazy jakie zaznał na torze podczas czynnej jazdy,
          • HDZapora Zgłoś komentarz
            A za Kapałą stoi Zdzisław Waliński
            • W i W Zgłoś komentarz
              kilka przypadków jest pominiętych są tylko ,,wybrańcy" jak to zwykle bywa,należy pamiętać o wszystkich,którzy stracili zdrowie na zawsze....
              • Sylwester Niedziela Zgłoś komentarz
                brakuje tu Roberta Dadosa .
                • Colly626 Zgłoś komentarz
                  To bardzo miłe, że zaistniał taki artykuł, ponieważ o wielu wydarzeniach w nim ujętych nie miałam pojęcia. Aż łza się w oku kręci.. Żużlowcy są niebywali. Ich siła, determinacja
                  Czytaj całość
                  jest imponująca. Właśnie dlatego kocham ten sport. Daje mi możliwość oglądania na torze osoby, które zwalczają swoje słabości, pokazują, że wszystko jest możliwe no i są po prostu wielcy! Aż trudno uwierzyć, że tak wielu z wymienionych wyżej żużlowców, mimo przykrego losu powiedziało NIE i stawiło czoło temu, co ich spotkało. Nie zdajemy sobie sprawy z tego jak wiele ich to kosztowało! Wygrali walkę, najtrudniejszą w życiu. Opuścili tor na własnych warunkach. To cudowne. Mam nadzieję, że tak będzie i z tymi, którzy niedawno zostali skazani na tę samą, bądź jeszcze trudniejszą walkę. Powodzenia!
                  • anty stolik Zgłoś komentarz
                    szacun dla twardzieli żużlowców
                    • mecenas z Rzeszowa Zgłoś komentarz
                      yo gabba gabba
                      • lukim81 Zgłoś komentarz
                        Co prawda tylko na jeden mecz przeciwko Stali Gorzów na zakończenie sezonu 1993 powrócił Maciej Jaworek po urazie kręgosłupa jaki doznał w marcowym sparingu przeciwko Unii Leszno (w
                        Czytaj całość
                        karambolu leżała cała czwórka).By zakończyć na dobre karierę.
                        • M70 Zgłoś komentarz
                          Bracia Drymlowie, obaj mieli koszmarne kontuzje, Ales otarł się przecież o śmierć. A obaj mogli zrobić wiele dla czeskiego żużla. Jancarz miał jeszcze jedną paskudną kontuzję, która
                          Czytaj całość
                          w zasadzie zakończyła jego karierę podczas test-meczu Polska - Włochy. Chyba w dechy wsadził go Valentino Furlanetto albo Armando Dal Chiele. Dodałbym jeszcze Karola Ząbika, po tym jak przyjął w Lesznie na klatę motocykl myslałem, że trup na miejscu!! Wrócił na tor ale to już nie był ten sam chłopak. Potem jeszcze dzwon w Toruniu i walka z samym sobą. Wielka szkoda Karola bo to był olbrzymi talent.
                          • charismatic enigma Zgłoś komentarz
                            Śp. Florian Kapała z drużyną Kolejrza Rawicz w 1954 zdobył brązowy medal DMP, a w 1955 roku, srebrny. Ze Stalą Rzeszów zdobył 2 złote medale DMP(1960,1961), dwa srebrne (1962,1963) i
                            Czytaj całość
                            jeden brązowy(1966). W 1961 roku z reprezentacją Polski zdobył złoty medal DMŚ, a w 1963 brązowy. W 1961 był 7 w IMŚ. Był 4-krotnym IMP(1953,1956,1961,1962), a także dwukrotnym brązowym medalistą IMP(1950,1959). W 1956 roku był triumfatorem Memoriału Alfreda Smoczyka. Poza tym razem z drużyną Stali Rzeszów ustanowił rekordową serię meczy w lidze bez porażki, która do dziś nie została pobita. Tak powinien wyglądać opis osiągnąć śp. Floriana Kapały!
                            Zobacz więcej komentarzy (2)