Żużel. Zagraniczne legendy Włókniarza Częstochowa. Specjaliści od pamiętnych akcji

Mateusz Makuch
Mateusz Makuch


We Włókniarzu rozwinął skrzydła

Oczywiście chodzi o Leona Madsena. Do Włókniarza trafił w 2017 roku. Do tego czasu najbardziej kojarzony był z tarnowską Unią, ale to w Częstochowie wszedł na światowy poziom. Obecnie to mistrz Europy (2018), wicemistrz świata (2019) i najskuteczniejszy zawodnik PGE Ekstraligi.

We Włókniarzu odnalazł swoją oazę, skoro zdecydował się podpisać kontrakt na trzy nadchodzące sezony. Po wypełnieniu umowy jego staż w częstochowskim klubie będzie wynosić sześć lat. Tyle, co u najbardziej utytułowanego z obcokrajowców Lwów, Ryana Sullivana.

Duńczyk cały czas buduje swój status w historii Włókniarza, choć już przez fanów jest niemalże kultywowany. Zdążył bowiem zapisać się biegiem, który na pewno kibice z Częstochowy mu nie zapomną. Miał on miejsce w 2018 roku i decydował o tym czy Włókniarz pojedzie o medale. Pojechał, bo Madsen zrobił swoje. W ostatniej odsłonie starcia z GKM-em Grudziądz przynajmniej jeden z zawodników biało-zielonych musiał być drugi, aby ta ekipa weszła do czwórki.

Madsen nie kalkulował. Na ostatnim wirażu poszedł na całość, delikatnie przyciął do środka toru i wyjechał przed nos Antonio Lindbaecka. Szwed próbował odpowiedzieć, ale rozpędzonego Duńczyka już nie złapał. Trybuny eksplodowały, były brawa, okrzyki, łzy, a sam Madsen złapał się za głowę i spojrzał w niebo, jakby właśnie uświadomił sobie, czego dokonał. Częstochowscy kibice takich chwil nie zapominają.

Czytaj więcej: Madsen jak Screen. Duńczyk bożyszczem Częstochowy. Jak on to zrobił?

Czy twoim zdaniem Madsen przebije sukcesami Sullivana we Włókniarzu?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Polub Żużel na Facebooku
WP SportoweFakty
Zgłoś błąd
Komentarze (2)
  • Włókniarz Zgłoś komentarz
    fajnie opisane,powinno sie tez wspomniec o Tai'u,bo miejsca w sercach czestochowskich kibicow dla Woff'iego nadal jest sporo,a on tez nas dobrze pamieta