Żużel. Zagraniczne legendy Włókniarza Częstochowa. Specjaliści od pamiętnych akcji
We Włókniarzu rozwinął skrzydła
Oczywiście chodzi o Leona Madsena. Do Włókniarza trafił w 2017 roku. Do tego czasu najbardziej kojarzony był z tarnowską Unią, ale to w Częstochowie wszedł na światowy poziom. Obecnie to mistrz Europy (2018), wicemistrz świata (2019) i najskuteczniejszy zawodnik PGE Ekstraligi.
We Włókniarzu odnalazł swoją oazę, skoro zdecydował się podpisać kontrakt na trzy nadchodzące sezony. Po wypełnieniu umowy jego staż w częstochowskim klubie będzie wynosić sześć lat. Tyle, co u najbardziej utytułowanego z obcokrajowców Lwów, Ryana Sullivana.
Duńczyk cały czas buduje swój status w historii Włókniarza, choć już przez fanów jest niemalże kultywowany. Zdążył bowiem zapisać się biegiem, który na pewno kibice z Częstochowy mu nie zapomną. Miał on miejsce w 2018 roku i decydował o tym czy Włókniarz pojedzie o medale. Pojechał, bo Madsen zrobił swoje. W ostatniej odsłonie starcia z GKM-em Grudziądz przynajmniej jeden z zawodników biało-zielonych musiał być drugi, aby ta ekipa weszła do czwórki.
Madsen nie kalkulował. Na ostatnim wirażu poszedł na całość, delikatnie przyciął do środka toru i wyjechał przed nos Antonio Lindbaecka. Szwed próbował odpowiedzieć, ale rozpędzonego Duńczyka już nie złapał. Trybuny eksplodowały, były brawa, okrzyki, łzy, a sam Madsen złapał się za głowę i spojrzał w niebo, jakby właśnie uświadomił sobie, czego dokonał. Częstochowscy kibice takich chwil nie zapominają.
Czytaj więcej: Madsen jak Screen. Duńczyk bożyszczem Częstochowy. Jak on to zrobił?
-
Włókniarz Zgłoś komentarzfajnie opisane,powinno sie tez wspomniec o Tai'u,bo miejsca w sercach czestochowskich kibicow dla Woff'iego nadal jest sporo,a on tez nas dobrze pamieta