Żużel. Drużyna dekady Unii Tarnów. Cudowne dziecko, Rosjanin z odzysku i ojciec z Ameryki

Kamil Hynek
Kamil Hynek

Greg Hancock - ciągnął wózek załadowany młodzieżą

Jeden z najważniejszych żołnierzy Marka Cieślaka. Unia sprowadzając go za każdym razem wstrzeliwała się w idealny moment. Bez Amerykanina nie byłoby tytułu w sezonie 2012 i trzeciego stopnia podium w 2014 roku. W ogóle druga przygoda w Tarnowie była dla Hancocka jednym wielkim pasmem sukcesów naznaczonym cyfrą jeden. Pierwszą średnią w lidze okrasił trzecim z finalnie czterech indywidualnych mistrzostw świata. Warto zwrócić uwagę, że w złotym sezonie Unia dysponowała wyjątkowo młodym składem. Gdyby Hancock dobrze się postarał, z wyjątkiem Kołodzieja mógłby być ojcem dla pozostałej części ekipy (Madsen, Vaculik, Janowski, Gomólski, Jamróg). 

50-latek, który od niedawna przebywa na zasłużonej emeryturze mógł popisać się w barwach Jaskółek stuprocentową skutecznością. Unia szła sześć lat temu przez fazę zasadniczą, jak burza. W najważniejszej części sezonu dopadła ją jednak plaga kontuzji. W tym Hancocka. Zamiast złota skończyło się niedosytem. Brąz odebrano wówczas, jak porażkę. Lokalne środowisko miało żal do Grega, że ten w końcówce rozgrywek lecząc uraz skupił się nie na drużynie, lecz laurach w cyklu Grand Prix.

CZYTAJ TAKŻE: Ksiądz - żużlowiec od zadań specjalnych

Polub Żużel na Facebooku
WP SportoweFakty
Zgłoś błąd
Komentarze (18)
Zobacz więcej komentarzy (3)