Euro 2016: tak rodziła się gwiazda - kroki milowe Bartosza Kapustki
Do końca sezonu 2013/2014 Kapustka rozegrał w Ekstraklasie jeszcze tylko jeden mecz - 27 maja ze Śląskiem Wrocław. Na kolejny występ w najwyższej lidze czekał aż pięć miesięcy: 28 września 2014 roku znalazł się w wyjściowym składzie Pasów na derby Krakowa. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że dziewięć wcześniejszych spotkań sezonu obejrzał z trybun, ponieważ trener Robert Podoliński ani razu nie umieścił go nawet w kadrze meczowej.
- Szczerze mówiąc, to nie liczyłem specjalnie na to, że zagram. Chciałem być w ogóle w meczowej "18". Dziękuję trenerowi za szansę, którą dostałem. Dla mnie to spełnienie marzeń - mówił młody pomocnik.
Dla Kapustki był to premierowy w karierze ligowy występ od pierwszej minuty, ale trema go nie sparaliżowała. O utalentowanym nastolatku zrobiło się głośno, bo na tle Semira Stilicia czy Dariusza Dudki zaprezentował się bardzo dobrze.
- Jestem młody, ale gram już trochę w piłkę i po pierwszym gwizdku napięcie opada i cóż: mecz jak mecz - trzeba dawać z siebie wszystko. Chodziłem na derby jako kibic i mocno kibicowałem wcześniej Cracovii. Dla mnie to było strasznie wielkie przeżycie i jestem mega szczęśliwy, że mogłem wziąć w tym udział. Lekką tremę miałem, aczkolwiek jestem taki, że próbuję się odciąć od tego i po prostu robić to, co kocham. Dopiero kiedy usiadłem na ławce, to mocniej się denerwowałem - komentował Kapustka.